Niedzielna ewakuacja lotniska w Modlinie, przymusowe lądowanie samolotu Small Planet, fałszywa bomba w budynku gdańskiego sądu okręgowego, alarm bombowy w siedzibie GPW, a także szkoły, szpitale, czy hotele. Każda z takich akcji pochłania od paru tysięcy do nawet kilkuset tysięcy złotych. Za taki alarm grozi fałszywemu "bomberowi" nawet osiem lat więzienia i gigantyczna kara finansowa.
Tylko w 2015 roku zgłoszone zostały aż 324 fałszywe alarmy bombowe, w tym osiem tzw. kaskadowych, czyli zgłoszonych przez jednego sprawcę z informacją o podłożeniu ładunków wybuchowych w wielu miejscach lub wielu obiektach – wynika z danych udostępnianych przez Wydział Zwalczania Aktów Terroru CBŚP. Jak podaje MSW fałszywe ataki dotyczyły ponad 2300 obiektów państwowych lub użyteczności publicznej. W ręce policji trafiło blisko 160 sprawców, czyli mniej więcej co drugi autor fałszywego zgłoszenia.
Niedzielny alarm zablokował ruch na warszawskim lotnisku do północy. Z terenu portu ewakuowano 800 osób. Nie oszacowano jeszcze kosztów akcji, ale jak informuje policja już zatrzymanych zostało 21 podejrzanych osób, które w większości były pod wpływem alkoholu. Wciąż żadna nie przyznała się do wywołania fałszywego alarmu.
Do podobnego zgłoszenia na tym samym lotnisku doszło 30 grudnia 2015, a sprawcą był 22-letni mieszkaniec Warszawy, który w ten sposób chciał zatrzymać dziewczynę, w której był zakochany. Grozi mu osiem lat więzienia i pokrycie kosztów akcji oraz strat lotniska wywołanych przestojem w działaniu.
Zaledwie cztery dni temu, w piątek, w ręce policji wpadła 20-latka z gminy Werbkowice oraz jej chłopak w związku z fałszywą informacją o podłożeniu bomby w jednym z hoteli na terenie miasta. Podobnie też inni autorzy informacji o ładunkach, które miały eksplodować np. w Chorzowie, w Pałacu Młodzieży w Katowicach oraz w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
Jak wynika z informacji policji, każdy taki przypadek rozpatrywany jest indywidualnie, różne są też koszty akcji. Zgłoszenie o bombie w gorzowskiej szkole w listopadzie ubiegłego roku przez zapobiegliwego ojca, który chciał uchronić syna od złej oceny, kosztowało służby 1600 złotych. Ewakuowano wówczas około tysiąc osób, w tym dzieci ze szkoły podstawowej i z gimnazjum, znajdującego się w tym samym budynku. Funkcjonariusze zabezpieczyli placówkę i przyległe do niej ulice.
Bardziej kosztowne okazało się wymuszone lądowanie w bułgarskim Burgas samolotu linii lotniczych Small Planet lecącego z Warszawy do Hurghady. Sprawcą fałszywego alarmu bombowego był 64-letni Polak. Linie lotnicze oszacowały koszt na około 130 tysięcy złotych. Głupi wybryk kosztował go na początek 10 tys. złotych kaucji, ale zostanie prawdopodobnie obciążony wszystkimi kosztami, czyli sprawdzenia bagaży, akcji jednostki specjalnej przeszukującej samolot czy też podstawienia drugiego samolotu, którym turyści odlecieli do Egiptu. Grozi mu również do 15 lat więzienia.
Tego typu zgłoszeń jest coraz więcej. 21 marca ewakuowano budynek gdańskiego sądu okręgowego, w którym miał się rozpocząć proces prezesa Amber Gold. W październiku 2014 roku z powodów informacji o podłożeniu bomby ewakuowana była Giełda Papierów Wartościowych, a także 50 innych placówek w całej Polsce.
Na ponad 700 tys. złotych oszacowano koszty działań blisko pół tysiąca policjantów i ewakuacji 2,7 tys. ludzi po serii e-mali, jakie wysyłał z Wielkiej Brytanii 26-letni Marcin L. Wykorzystując programy szyfrujące i telefon komórkowy, jak donosiła Rzeczpospolita, informował o bombach w 22 instytucjach w całej Polsce. .
Przepisy zaostrzające kary za tego typu przestępstwa wprowadzono w listopadzie 2011 roku w związku z przygotowaniami do Euro 2012. Do kodeksu karnego wprowadzono wówczas artykuł 224a, zgodnie z którym każdemu "kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Co istotne, za bezpodstawne wszczęcie alarmu można sądzić i karać jak dorosłych osoby już od 15. roku życia.