Zepsuty samochód, odwołany lot, aura – może być wiele powodów spóźnionych powrotów z ferii. Jak działać w takiej sytuacji?
Przede wszystkim musimy o naszej nieobecności niezwłocznie zawiadomić pracodawcę – podpowiada „Rzeczpospolita”. Należy przy tym podać jej przyczyny i orientacyjny czas trwania. Najpóźniej o absencji trzeba poinformować drugiego dnia.
Można to zrobić za pomocą telefonu, maila bądź firmowego komunikatora. O pomoc w tej sprawie możemy też poprosić osoby trzecie. W tej materii decyzja należy do nas. Chyba że w firmie są na to określone procedury.
Ale zgłoszona nieobecność nie jest z automatu usprawiedliwiona. Prawo przewiduje, w jakich okolicznościach musi zostać ona uznana. I nie ma tam nietypowych sytuacji związanych z wakacyjnymi powrotami.
Najprościej oczywiście wystąpić o urlop bezpłatnyalbo na żądanie. Ale należy pamiętać, że kiedy o niego występujemy, akceptacja zależy od naszego przełożonego. Może on się powołać na „szczególne okoliczności”, które wymagają aktywności pracownika. W praktyce może on np. zlecić nam pracę zdalną.
Bo wbrew nazwie urlop na żądanie nie jest udzielany z automatu. Wedle Sądu Najwyższego rozpoczęcie tego typu przerwy w pracy przed udzieleniem na niej zgody przez pracodawcę, może być uznane za nieusprawiedliwioną obecność w pracy, co jest równoznaczne z groźbą dyscyplinarki.
Jednak w sytuacjach nietypowych podstawą będzie zawsze szczera rozmowa z pracodawcą i pamiętanie o jednym: wszyscy jesteśmy ludźmi i każdemu zdarzyły się jakieś nietypowe sytuacje.