Fermy zwierząt futerkowych w Polsce zostają. - Nie ma powodu, by likwidować całą branżę - zadeklarował na konferencji prasowej minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski. Oznacza to, że Prawo i Sprawiedliwość wycofuje się z wcześniejszych deklaracji - m.in. prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego.
Minister Krzysztof Ardanowski na wspólnej konferencji z premierem Mateuszem Morawieckim przedstawił plan dla wsi. Jednym z jego punktów jest utrzymanie hodowli zwierząt futerkowych.
Przedstawiciele branży są zadowoleni z tej deklaracji. Obrońcy praw zwierząt czują rozczarowanie.
Kaczyński traci władzę?
Zapowiedź ministerstwa rolnictwa jest kompletnie przeciwna do dotychczasowych działań i słów polityków PiS. W imieniu partii rządzącej projekt ustawy o ochronie zwierząt składał Krzysztof Czabański.
W sprawie hodowli zwierząt futerkowych bardzo aktywny był jednak przede wszystkim przewodniczący Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Przekonywał, że powinno być to niedopuszczalne bo zakaz hodowli zwierząt futerkowych "to jest przede wszystkim kwestia stosunku do zwierząt".
Po tak jednoznacznych słowach przewodniczącego PiS, członkowie fundacji "Viva" nie ukrywają rozczarowania czwartkową deklaracją ministra.
- Jesteśmy bardzo zawiedzeni tymi słowami i decyzją Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ pomimo wcześniejszych deklaracji jednak wycofują się z zakazu chowu zwierząt na futra w Polsce. Myślę, że wygrały interesy garstki ludzi i nie jest brany pod uwagę głos społeczeństwa i dobro zwierząt. Wcześniej zapewniano, że te kwestie są bardzo istotne - przyznaje z żalem Martyna Kozłowska z fundacji Viva.
Obrońcy praw zwierząt czekają teraz na komentarz przewodniczącego partii rządzącej.
- Pan Jarosław Kaczyński wcześniej głośno mówił, że przemysł futrzarski wiąże się z ogromnym cierpieniem zwierząt i jest bardzo uciążliwy dla lokalnych społeczności. Jesteśmy bardzo zdziwieni, bo dotychczas był bardzo słowny. Sam Jarosław Kaczyński nie wypowiedział się jeszcze na ten temat. Z niecierpliwością na to czekamy. Jesteśmy ciekawi czy powie, że zmienił zdanie, czy okaże się, że jednak inne siły w PiS zaczynają przeważać - zastanawia się działaczka fundacji.
Branżę czekają dokładne kontrole
Minister Ardanowski zapowiedział, że hodowcy zwierząt futerkowych muszą spodziewać się bardzo szczegółowych kontroli.
- Robiłem rozeznanie w wielu krajach, w jaki sposób zwierzęta futerkowe są utrzymywane. Wydaje się, że szczegółowa certyfikacja warunków w jakich są utrzymywane, również oddziaływania tych ferm na środowisko, jest wystarczająca - przekonywał Ardanowski.
Takie deklaracje nie przerażają przedstawicieli branży. Nie obawiają się kontroli i cieszą się, że PiS obrał inny kurs w ich sprawie.
- Jesteśmy zadowoleni z faktu, że pan minister podchodzi do tego bardzo racjonalnie. Do tego, że otacza nas ogromna konkurencja i tak zwana poprawność w gospodarce nie zawsze wychodzi. Bardzo cieszymy się, że deklaracja pana ministra jest tak jednoznaczna - wyjaśnia w rozmowie z money.pl dyrektor biura Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych dr Tadeusz Jakubowski.
Mężczyzna przekonuje, że branża nie obawia się dokładnych kontroli, bo takie już teraz mają miejsce.
- Mamy audyt wewnętrzny, europejski audyt zewnętrzny, no i oczywiście ciągłe kontrole inspekcji: weterynaryjnej, ochrony środowiska i budowlanej. Podmiotów gospodarczych objętych takim nadzorem, jak fermy zwierząt futerkowych, chyba nie ma w kraju - wyjaśnia Jakubowski.
Dyrektor PZHiPZF przekonuje, że hodowcy nie mają nic do ukrycia.
- Każde zaniedbanie odbiłoby się na zdrowiu zwierząt, przynosiło straty i prowadziło do bankructwa. Tutaj nawet nie trzeba ustaw, żeby hodowla sama mogła się zlikwidować przy niedbalstwie - przekonuje przedstawiciel branży.
Wygrała ekonomia?
Martyna Kozłowska z żalem tłumaczy, że w tej sprawie wygrały interesy garstki ludzi. Działaczka fundacji "Viva" przekonuje, że może się to odbić na wyniku PiS - m.in. w najbliższych wyborach.
- PiS ma nadzieję, że to jakoś przejdzie bokiem, że wyborcy nie wezmą tego pod uwagę, kiedy będą szli do urn. Z tego, co my słyszymy, a dostajemy masę wiadomości, to jest niezwykle istotne - przekonuje.
Minister rolnictwa zaznaczał podczas konferencji, że dochody branży to jedno. W swojej wypowiedzi położył jednak nacisk na to, że hodowle zwierząt futerkowych stanowią jedno z ogniw łańcucha przemysłu rolno-spożywczego.
- To jest branża, która pozwala utylizować ogromną ilość odpadów poubojowych, odpadów mięsnych. Pewnie wkraczam w ten sposób w interesy firm utylizacyjnych, które liczyły na ogromny rynek, ogromne dochody z tego tytułu. Utylizacja przez zwierzęta futerkowe, jeżeli byłaby przesunięta do spalarni, to bylibyśmy zmuszeni utylizować przez zakłady. To jest to ok. miliarda zł rocznie dodatkowych kosztów - wyliczał Ardanowski.
W rozmowie z money.pl Tadeusz Jakubowski podawał wyliczenia hodowców, według których, zwierzęta z ferm futerkowych zjadają ponad 600 tys. ton ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego rocznie.
Polska jest jednym z liderów w produkcji skóry zwierząt futerkowych - drugim w Europie (po Danii) i trzecim na świecie (po Chinach). Niemal 100 proc. polskiej produkcji trafia na eksport, którego wartość szacowana jest na 1,3 mld zł. W ubiegłym roku Polska sprzedała za granicę towar (skóry surowe i wyprawione) za niemal 2,5 mld zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl