Bezpodstawne zasiłki chorobowe, nagrody rzędu 40 tys. zł dla dziennikarzy i nienależne pracownikom wypłaty - to według "Gazety Wyborczej" jedne z przyczyn dziury w budżecie TVP. A ta jest niemała - Telewizja Polska zamknęła bowiem ubiegły rok ze 180 milionami na minusie.
O kłopotach finansowych Telewizji Polskiej pisaliśmy już w money.pl wielokrotnie. Przyczyn tak wielkich tarapatów było wiele - od spadających wpływów z abonamentu, przez niższą oglądalność aż po malejące dochody z reklam. W efekcie TVP zakończyło 2016 rok ze stratą 180 mln zł. Gorzej było tylko w 2009 i 2012 roku.
Nic więc dziwnego, że prezes Kurski pilnie szukał gotówki. Jak pisaliśmy w kwietniu, wniosek o kredytowanie trafił już do ministra finansów. Połowa z 800 mln zł ma zostać przeznaczona na inwestycje w sprzęt HD, modernizację oddziałów regionalnych, budowę dużej platformy internetowej oraz cyfrowy obieg materiałów – wynika z informacji DGP.
We wtorek nowe światło na finanse Telewizji Polskiejrzuciła "Gazeta Wyborcza". Czytamy w niej o kilku działaniach, które miały miejsce w TVP i mogły znacznie przyczynić się do wydrenowania budżetu spółki.
Autorka tekstu Dominika Wielowieyska przyznała kilka godzin po jego publikacji, że TVP poinformowała ją o podjęciu kroków prawnych i zagroziła zawiadomieniem organów ścigania. Przedstawiciele Telewizji Polskiej uważają bowiem, że dziennikarka weszła w posiadanie niektórych dokumentów w sposób nielegalny, a na dodatek ujawniła informacje objęte ochroną danych osobowych.
Brali pensje i zasiłek?
Po pierwsze chodzi o tzw. "lewe zwolnienia lekarskie". Mechanizm miał być prosty - dziennikarze przez pierwsze dwa tygodnie w miesiącu brali maksymalną liczbę dyżurów, a w kolejnych dwóch szli na zwolnienie lekarskie. Często fikcyjnie - na zwolnieniu bowiem nie tylko pobierali zasiłek chorobowy (bardzo wysoki, ze względu na duże zarobki w pierwszych dwóch tygodniach), ale jednocześnie normalnie pracowali.
Sprawa miała wyjść na jaw, gdy kadrowa rozliczając L4 jednego z dziennikarzy spojrzała na telewizor, gdzie prowadził on właśnie program na żywo. "GW" wskazuje nazwiska dwóch pracowników, którzy w ten sposób pobrali w latach 2010-2011 najwięcej pieniędzy z kasy TVP - odpowiednio 87 i 35 tys. zł.
- Praktyka z "lewymi" zwolnieniami była powszechna. Niektórzy szefowie TVP Info straszyli dziennikarzy, że naślą na nich kontrolę z ZUS. Wtedy się trochę uspokoiło - mówi "Wyborczej" anonimowy rozmówca pracujący w TVP.
Wspomniana dwójka dziennikarzy z telewizji odeszła. Wróciła jednak, gdy prezesem TVP został Jacek Kurski. Według telewizji sprawa jest jednak zamknięta, bo dziennikarze nienależny zasiłek zwrócili.
Wysokie nagrody dla pracowników
"Wyborcza" opisuje również inne mechanizmy funkcjonowania TVP. W dzienniku czytamy, że w spółce trwa właśnie kontrola w sprawie podpisywania się przez niektórych dziennikarzy pod produkcjami, z którymi nie mieli oni nic do czynienia.
Co więcej, "GW" dotarła również do odręcznie sporządzonej notatki przez prezesa Kurskiego. Znalazła się na niej lista nagród dla dziennikarzy - najwyższe sięgały 40 tys. zł i dostał ją jeden z dziennikarzy TVP Info. To znacznie więcej niż miesięczna pensja prezesa Kurskiego, do której money.pl dotarł jako pierwszy.
Z kolei zespół "Wiadomości" mógł liczyć na premie w wysokości od 5 do nawet 20 tys. zł. W sumie otrzymało je 19 osób, tworzących redakcję najważniejszego serwisu informacyjnego TVP. Pieniądze na nagrody pochodziły z Funduszu Popierania Twórczości.