Minister nauki Jarosław Gowin wszedł w ostry konflikt ze swoją niedawną zastępczynią, a od niedawna ministrem finansów - Teresą Czerwińską. Chodzi o forsowany przez wicepremiera pomysł wpisania sztywnego mechanizmu zwiększania finansowania nauki. Czerwińska jest zdecydowanie temu przeciwna.
Gowin chciałby, żeby pensje pracowników nauki były automatycznie waloryzowane wraz ze wzrostem średniej płacy w gospodarce, a wydatki na naukę i badania zostały powiązane z produktem krajowym brutto. Za dziesięć lat miałoby to być 1,8 proc. PKB.
Jak pisze "Puls Biznesu", już w przyszłym tygodniu w Stałym Komitecie Rady Ministrów ma zostać złożony ostateczny projekt ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Resort Jarosław Gowina nazywa ten projekt "Konstytucją dla Nauki".
Problem polega na tym, że projekt Gowina napotyka na silny opór nie tylko w Prawie i Sprawiedliwości, ale także w samym rządzie. Mateusz Morawiecki jeszcze jako minister rozwoju i finansów sprzeciwiał się wprowadzaniu sztywnego mechanizmu finansowego, wskazując, że to bardzo utrudnia planowanie budżetu.
Od stycznia ministrem finansów jest prof. Teresa Czerwińska, która przed rekonstrukcją rządu była wiceministrem nauki. W nowej roli mówi swojemu niedawnemu szefowi stanowcze "nie" i wytyka jego projektowi długą listę błędów.
"Nie może uzyskać akceptacji propozycja zakładająca obligatoryjny, coroczny wzrost wydatków państwa przeznaczonych na szkolnictwo wyższe i naukę w relacji do określonego procentowo udziału w PKB" - pisze Ministerstwo Finansów w stanowisku z 19 lutego.
"Puls Biznesu" przypomina, że jedynym ministerstwem, któremu dotychczas pozwalano korzystać ze sztywnego mechanizmu wzrostu wydatków, jest MON. Wyjątek ten wynika z konieczności dochowania zobowiązań sojuszniczych Polski - wydatki na obronę na poziomie co najmniej 2 proc. PKB to obowiązek każdego kraju NATO.