Nowy sposób finansowania uczelni, oparty o proporcję między liczbą pracowników naukowych a liczbą studentów, podniesie poziom kształcenia - uważa wicepremier Jarosław Gowin.
Wicepremier, minister nauki uczestniczył w poniedziałek w Kongresie Samorządowym w Opolu, gdzie przedstawił koncepcję zmiany zasad finansowania uczelni.
Nowy algorytm finansowy odejdzie od związku pomiędzy poziomem finansowania uczelni a liczbą studentów. Ma zostać wprowadzony model skandynawski, który przewiduje, że poziom finansowania jest skorelowany nie z liczbą studentów, ale z czynnikiem jakościowym, jakim jest proporcja pomiędzy liczbą studentów a liczbą pracowników naukowych.
- Konsekwencją będzie podniesienie jakości kształcenia - powiedział Jarosław Gowin.
- Do tej pory tak naprawdę rozstrzygającym elementem czy składnikiem finansowania jest liczba studentów, co w warunkach niżu zrodziło zjawisko swoistej pogoni za studentem, powodując obniżenie poziomu wymagań - przypomniał.
- Chcemy odejść od finansowania w zależności od liczby studentów, a zastosować model skandynawski - czyli uzależnić model finansowania od proporcji między liczbą pracowników, a liczbą studentów. Skandynawowie doszli do wniosku, że ta optymalna proporcja to jest 1:12, bo wtedy są szanse na kształcenie na naprawdę wysokim poziomie. My przyjmujemy tutaj pewien margines bezpieczeństwa i chcemy w sposób najwyższy finansować uczelnie, gdzie byłaby proporcja 1 pracownik naukowy na 11-13 studentów - dodał Jarosław Gowin.
- Jeżeli będzie ich mniej albo, co znacznie częstsze, więcej - w Polsce są uczelnie publiczne, które w dodatku roszczą sobie pretensje do tego, żeby być czołowymi polskimi uczelniami, tam jest proporcja np. 1 pracownik naukowy na 25 lub 27 studentów - no to takie uczelnie będą na tym finansowo tracić - mówił.
Minister zakłada, że ci, którzy będą tracić na nowym rozwiązaniu, będą protestować. - To zjawisko naturalne w demokracji, ja te protesty szanuję, jestem też otwarty na głosy krytyki, pod jednym warunkiem - że ci, którzy krytykują, nie będą bronić status quo, tylko zaproponują lepsze rozwiązania - zaznaczył.
Jak poinformował, wyniki pierwszych symulacji wskazują, że uczelnie powszechnie uchodzące za kształcące na najwyższym poziomie na tym algorytmie korzystają. Stracą natomiast - jak mówił - te, które kształcą masowo, a są to prawie wszystkie uczelnie ekonomiczne za wyjątkiem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
- Jeżeli nie będziemy mieli dobrze kształcących uczelni, to na nic nam się nie zdadzą plany Morawieckiego, fundusze unijne. Dzisiaj siłą, bogactwem narodu są dobrze wykształceni pracownicy - to jest warunek sine qua non skoku cywilizacyjnego, czy rozwoju cywilizacyjnego Polski - podsumował wicepremier.