Firmy farmaceutyczne zaczynają spowiadać się z wydatków na lekarzy. Właśnie zaczęły publikować dane o tym, którym lekarzom płaciły za prowadzenie wykładów, wyjazdy czy szkolenia. Na listach nazwiska, kwoty, adresy. W raportach koncerny podają też, do jakich szpitali i innych ośrodków zdrowia trafiało wsparcie finansowe. Kwoty? Milionowe.
Aktualizacja 28.06.2017 14:56
34 tys. zł za wyjazd profesora neurologii ze Stargardu Szczecińskiego. 27 tys. zł dla innego lekarza. 700 zł na wyjazd specjalistki chorób wewnętrznych i kardiologii. Tak firmy farmaceutyczne wspierają lekarzy w Polsce. W sumie mowa o milionach złotych na wyjazdy, konferencje i wykłady.
Bayer wydał 19 mln zł
6,5 mln zł na wydatki lekarzy, 2,3 mln zł na placówki ochrony zdrowia. Takie są statystyki firmy Bayer, jednego z gigantów rynku farmaceutycznego w Polsce. Do tego dochodzi też ponad 10 mln zł na badania. Łącznie na świadczenia związane z rozwojem i komercjalizacją leków dostępnych na receptę firma przekazała 19 mln zł.
Bayer jako jedna z pierwszych firm ujawniła dane, ile i komu przekazała w 2016 roku. W ciągu najbliższych kilku dni dane pokażą inne firmy zrzeszone w INFARMIE, czyli Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych.
Z danych łatwo wyłapać zagraniczne wyjazdy. Kilkusetzłotowe wsparcie to najczęściej wyjazd na konferencję do Warszawy lub innego polskiego miasta. Kilkutysięczne wsparcie, w tym ogromne opłaty za rejestrację na wydarzeniu, to znak, że chodzi o wyjazd zagraniczny.
Dzięki temu wiemy, że świadczenia o wartości 27 tys. zł otrzymał lekarz neurolog z woj. świętokrzyskiego. W przypadku tego lekarza 5 tys. zł poszło na opłaty rejestracyjne, a pozostałe 22 tys. zł na przeloty i zakwaterowanie. Inna osoba - tym razem lekarka neurolog - miała sponsorowany wyjazd za kwotę 10 tys. zł. 3 tys. zł rejestracja na wydarzenie, 7 tys. zł za dojazd i zakwaterowanie.
- Dane dotyczące poszczególnych lekarzy są ujawniane przez firmy farmaceutyczne wyłącznie za ich zgodą. W przypadku lekarzy, którzy nie zgodzili się na ujawnienie, dane o nich prezentowane są zbiorczo - tłumaczy money.pl Michał Komar, radca prawny w kancelarii prawnej D.Dobkowski stowarzyszonej z KPMG w Polsce.
I widać jak na dłoni, że większość lekarzy się nie zgadza - w ubiegłym roku aż 80 proc. Po pierwszych danych można odnieść wrażenie, że w tym roku nie będzie inaczej.
Łatwo to pokazać na przykładzie list Bayeru. Znajdują się tam z imienia i nazwiska lekarze, którzy otrzymali w sumie 252 tys. zł. W informacji zbiorczej z kolei zawarte jest 6,2 mln zł, które otrzymali medycy. W przypadku tej dużej firmy mamy precyzyjne informacje o 4 proc. wydanych środków na lekarzy. W ubiegłym roku Bayer pokazał dane o 211 tys. z 4 mln zł. Skalę odmów widać jak na dłoni.
Publikacja danych to efekt podpisania przez farmaceutyczne koncerny kodeksu dobrych praktyk zwanego Kodeksem Przejrzystości. Obecnie program wprowadziło kilkadziesiąt firm w Polsce, w tym światowi giganci: Pfizer, Bayer, GlaxoSmithKline (GSK) czy Roche.
Dlaczego firmy wspierają finansowo lekarzy? - Współpraca pomiędzy przemysłem farmaceutycznym a przedstawicielami zawodów medycznych jest niezbędna - wyjaśnia Bogna Cichowska-Dumna, dyrektor Infarma.
- Dzięki temu następuje rozwój medycyny i powstają skuteczne, nowe leki, a także możliwa jest coraz lepsza opieka nad pacjentami i leczenie ich zgodnie ze światowymi standardami. Branża farmaceutyczna współpracuje zarówno z lekarzami, jak i farmaceutami czy pielęgniarkami na wszystkich etapach rozwoju leków - dodaje. W gruncie rzeczy współpraca na linii koncern - medyk opiera się na dwóch sytuacjach - firma zleca pisanie artykułów naukowych na temat danych schorzeń lub wysyłają lekarzy na kosztowne konferencje naukowe. Efekt? Pacjenci z Polski są leczeni według światowych standardów.
Zdaniem Cichowskiej-Dumnej "opinia publiczna ma prawo wiedzieć, na czym polega i jak przebiega współpraca między firmami farmaceutycznymi a środowiskiem medycznym. Społeczeństwo ma prawo znać również wymiar finansowy tej współpracy. Dlatego Infarma wraz z innymi stowarzyszeniami europejskimi przyjęła Kodeks Przejrzystości i zgodnie z nim co roku będzie publikować dane na temat tej współpracy".
To druga edycja kodeksu. Już w ubiegłym roku mogliśmy sprawdzić, komu i ile przekazały firmy farmaceutyczne. Pisaliśmy o tym tutaj. Publikowaliśmy też odnośniki do pełnych raportów. W tym roku money.pl również tak zrobi, gdy tylko pojawią się wszystkie dane.
Na czym opiera się Kodeks? Koncerny, wysyłając jakiegokolwiek lekarza na szkolenie, proszą go o podpisanie zgody na wykorzystanie jego danych w raporcie. Dzięki temu po roku na stronach internetowych poszczególnych firm farmaceutycznych publikowane są szczegółowe informacje. Firmy, które podpisały kodeks, zobowiązały się do pokazywania danych na stronach firmowych.
Można w nich znaleźć nazwiska lekarzy, miejsce pracy oraz dokładne kwoty związane z darowiznami, opłatami za udział w konferencjach oraz kosztami zakwaterowania i podróży, które pokrywały koncerny. Jeśli lekarz sam dawał wykład, w raportach podawano kwotę honorarium.
W ciągu najbliższy trzech dni kolejne firmy będą publikowały raporty. W tej chwili można znaleźć już dane dla kilku koncernów.
Można dowiedzieć się m.in., że AbbVie Polska sponsorowała warsztaty edukacyjne dla pacjentów i przygotowanie materiałów. Jedna z fundacji dostała 35 tys. zł na stworzenie materiałów informacyjnych o chorobie Parkinsona. Inna dostała świadczenie o wartości 45 tys. zł. Firma przekazała testy anty-HCV.
Nie wszystkie duże firmy wykładają pieniądze na wyjazdy lekarzy. I tak np. od ubiegłego roku GSK "globalnie zaprzestało odpłatnego angażowania przedstawicieli zawodów medycznych do prowadzenia wykładów na temat naszych leków na receptę lub szczepionek". Do tego GSK od kilku lat nie sponsoruje żadnych wyjazdów indywidualnych. Jest natomiast w Związku i publikuje informacje o akcjach niepromocyjnych, które finansowało. Są to chociażby ekspertyzy.
Taka "samoregulacja" od 1 stycznia 2015 obowiązuje 41 firm farmaceutycznych. Jej zapisy wdrożone zostały równocześnie w 33 krajach.
- Raporty publikowane są wyłącznie przez firmy farmaceutyczne, przede wszystkim podmioty zagraniczne, które przyjęły postanowienia Kodeksu Przejrzystości. Obecnie planowane jest przyjęcie podobnych reguł również przez producentów wyrobów medycznych - mówi Michał Komar.
A warto podkreślić, że w niektórych krajach jawność jest wymagana prawnie. Dania, Estonia, Francja, Litwa, Portugalia, Rumnia czy Słowacja nakazują publikację takich danych. U nas wciąż są dobrowolne. Co ciekawe, przedstawiciele środowiska lekarskiego już rok temu wskazywali, że dane powinny być pełniejsze. Pełna jawność albo nic. Półśrodki rodzą wątpliwości.
- Problem w tym, że informacja jest niepełna. Nie wiemy za co dokładnie dana osoba dostała pieniądze. A to może budzić dziwne podejrzenia, że ktoś pojechał do spa, a nie na ważną dla lekarza konferencję medyczną. Kolejny raz sprawia to więc wrażenie, jakby zawód lekarza był szczególnie dotknięty korupcją - tłumaczył.
Jak było rok temu?
W ubiegłym roku lekarze w Polsce otrzymali ponad 100 mln zł właśnie na wyjazdy i wykłady. Organizacje ochrony zdrowia otrzymały niewiele więcej, bo 128 mln zł. Dane z ubiegłorocznych raportów można znaleźć tutaj.
Warto dodać, że w zdecydowanej większości lekarze mieli płacone za wyjazdy naukowe. Wynagrodzenie za wykłady stanowi około 40 proc. całych przekazanych kwot. Średnio lekarze otrzymali świadczenia warte 2,7 tys. zł.
W przypadku organizacji ochrony zdrowia proporcje wyglądały inaczej. Część to darowizny, część to koszty związane z organizacją wydarzeń medycznych.