Rzeczywiste bezrobocie osiągnęło w Polsce tak niski poziom, że mamy już do czynienia z rynkiem pracownika, co dla wielu firm oznacza poważne niedobory fachowych rąk do pracy. Tradycyjne sposoby poszukiwania i rekrutowania pracowników bywają tak kosztowne i nieskuteczne, że coraz więcej firm decyduje się na przejmowanie kadr konkurencji.
Polska gospodarka potrzebuje obecnie fachowców, a o nich coraz trudniej. Problemy z pozyskaniem pracowników o odpowiednich kompetencjach zgłasza ponad 30 proc. pracodawców. Brakuje inżynierów i wykwalifikowanych pracowników fizycznych w sektorze produkcyjnym, a niedobór specjalistów IT sięga ponad 50 tys. osób. Mniejsze lub większe problemy z rekrutacją zgłaszają firmy z niemal wszystkich branż.
Wyzwania przyszłości już nadeszły
- Problem braku rąk do pracy, dotychczas omawiany w kategoriach "wyzwań przyszłości", materializuje się na naszych oczach - mówi prof. Elżbieta Kryńska, kierownik Katedry Polityki Ekonomicznej Uniwersytetu Łódzkiego. - Nie ma już kogo zatrudniać. Niemal wszyscy, którzy mieli w miarę aktualne kompetencje i chęć do pracy, znaleźli zajęcie - dodaje.
Osoby zarejestrowane jako bezrobotne, których jest wciąż 1,3 miliona, rzadko są jednak obecnie brane pod uwagę jako potencjalni kandydaci do pracy. Aż 800 tys. z nich to trwale bezrobotni. Dla wielu z nich sama oferta pracy to za mało, wymagają pomocy specjalistów i licznych kursów zawodowych. Przywracanie ich rynkowi pracy trwa miesiącami, a firmy nie mają na to czasu, bo potrzebują pracowników na już.
Anna Karaszewska, dyrektor generalna w firmie Ingeus Polska, zwraca uwagę, że, wbrew pozorom, problemem osób długotrwale bezrobotnych bardzo często nie jest brak kwalifikacji. - Przede wszystkim ludzie ci stracili kontakt z rynkiem pracy. Nie wiedzą, jak szukać zatrudnienia i w jaki sposób dotrzeć do pracodawców. Osobom tym nierzadko brakuje też motywacji. Przez te kilka czy kilkanaście lat bezrobocia nauczyły się one funkcjonować bez pracy. Uważają, że jej nie potrzebują, kojarzy im się ona z czymś bardzo uciążliwym - wyjaśnia Karaszewska.
Coraz kosztowniejsze poszukiwanie pracowników
Przeszukiwanie rynku w poszukiwaniu pracowników o odpowiednich kwalifikacjach jest coraz kosztowniejsze. Jak wynika z badania Saratoga Human Capital Benchmarking, wydatki związane z pozyskaniem nowego pracownika na przestrzeni czterech lat wzrosły o 40 proc. Średni koszt rekrutacji to 2640 zł. W przypadku firm produkcyjnych wzrasta on nawet do 4300 zł. Dlatego coraz więcej przedsiębiorców decyduje się na zlecanie rekrutacji wyspecjalizowanym firmom zewnętrznym.
Jak twierdzi Konrad Królikowski, associate manager w Relyon Recruitment & IT Services, przedsiębiorcom, zwłaszcza tym poszukującym kandydatów o wysokich kwalifikacjach, bardziej opłaca się zatrudnienie firmy zewnętrznej, która szybko i efektywnie zrekrutuje osobę pracującą u konkurencji niż żmudne eksplorowanie rynku bezrobotnych. - Przejmowanie kadr to w Polsce proces coraz popularniejszy. Tym bardziej, że nie zawsze wiąże się z koniecznością przebicia dotychczasowej stawki kandydata - twierdzi ekspert.
- Zjawisko wzrostu stawek płac wskutek dużej konkurencji o pracowników, w tym również ich podkupywania, dotyczy np. wykwalifikowanych specjalistów w branży informatycznej czy menedżerów o wysokich kompetencjach zawodowych - mówi z kolei Maciej Łukasiak z firmy Sedlak&Sedlak.
Według Łukasiaka headhunting staje się coraz popularniejszy w Polsce, ale nadal dotyczy głównie pozyskiwania kadry menedżerskiej. - Powodem popularności wyspecjalizowanych firm headhunterskich są głównie niższe koszty i krótszy czas rekrutacji pracowników, na jakich jest pilne zapotrzebowanie w danej chwili - tłumaczy. - Niebagatelną rolę odgrywają tu również możliwości jakie daje takim rekruterom Internet, choćby portale takie jak np. LinkedIn - dodaje.
Podkupywanie szeregowych pracowników 150 km od firmy
Krzysztof Inglot, pełnomocnik zarządu Work Service, stwierdza, że zjawisko konkurencji płacowej nasila się w obecnym roku i nie zawęża się tylko do okolic pracodawcy będącego w sytuacji niedoboru personelu. - Pracowników poszukujemy i podkupujemy coraz częściej w innych miastach, a nawet w innych województwach czy częściach kraju - podkreśla.
Jak tłumaczy Inglot, czym niższe kwalifikacje personelu, tym zakres i wielkość obszaru, z którego pracodawcy podkupują personel, jest mniejsza. - Jeśli chodzi o personel podstawowy, pracowników pozyskuje się w odległościach do 100-150 km, a niedawno było to maksymalnie 90-100 km - wyjaśnia. - Przy wyższych kompetencjach pracowników poszukuje się na terenie całego kraju, a w przypadku managerów czy ekspertów wysokiego szczebla nawet w innych państwach czy na terenie całej Europy. Dla przykładu, informatyków zatrudnia się obecnie w pracy zdalnej na terenie całego kraju, ale też Ukrainy czy Europy Środkowo-Wschodniej - dodaje.
Według przedstawiciela Work Service, coraz częściej będziemy mieli do czynienia z emigracją zarobkową do Polski specjalistów z takich krajów jak Hiszpania, Portugalia czy Włochy. - Wysokie deficyty na rynku doprowadzą do gwałtownego wzrostu wynagrodzeń. Już dziś spodziewamy się, że na podstawowych stanowiskach w ciągu 5-6 lat wynagrodzenia wyrównają się do poziomu Czech i Słowacji, czyli 500-550 euro miesięcznie netto - prognozuje Krzysztof Inglot.