Blisko 630 firm, które ogłosiły upadłość od połowy 2017 roku do połowy 2018 roku, było winne swoim wierzycielom 50 mln zł. Co czwarta z nich była notowana jako dłużnik już na rok przed ogłoszeniem upadłości, a co druga na 3 miesiące przed bankructwem, więc wielu strat można było uniknąć. Dane pochodzą z Krajowego Rejestru Długów (KRD).
Przedsiębiorcy z reguły bagatelizują pierwsze symptomy problemów finansowych swoich klientów czy kontrahentów, a o ich kłopotach zazwyczaj dowiadują się w momencie, kiedy ci przestają płacić, podano.
- To zdecydowanie za późno. Z naszych danych wynika, że co czwarta firma z tych, które ogłosiły upadłość, była notowana w KRD nawet na dwanaście miesięcy przed bankructwem, a co druga - na trzy miesiące przed. Wystarczyłoby więc regularnie sprawdzać kondycję finansową takiej firmy, by w porę wycofać się z ryzykownej współpracy. Im dłużej kontrahent ma kłopoty finansowe, tym jego dług narasta, wierzycieli przybywa, a szansa na odzyskanie od niego należności maleje - powiedział prezes KRD Adam Łącki w komunikacie.
Wśród firm, które ogłosiły upadłość w ciągu minionych 12 miesięcy, 165 było notowanych w Krajowym Rejestrze Długów na rok przed ogłoszeniem upadłości, 249 na pół roku, a 290 na 3 miesiące. Każda z tych firm miała średnio dwóch wierzycieli.
- Z każdym miesiącem przyrastał też dług firm stojących u progu bankructwa. Dwanaście miesięcy przed ogłoszeniem upadłości było to 23,8 mln zł, pół roku - 37,1 mln zł, a na kwartał przed już 48,4 mln zł - czytamy dalej.
Czytaj też: * *Ogłosić upadłość konsumencką to jak pójść na drugi etat. Kobieta od trzech lat czeka, aż syndyk dokończy proces
Najwięcej notowanych w KRD dłużników-bankrutów mieszka w województwach mazowieckim, śląskim, lubelskim, dolnośląskim i wielkopolskim.
A w jakich branżach działają pokrzywdzeni wierzyciele? Pełne spektrum: zarówno firmy finansowe, budowlane, produkcyjne, telekomunikacyjne, transportowe, spedycyjne, motoryzacyjne, jak i oferujące usługi wynajmu krótkoterminowego.
Dużo łatwiej wykazać prawidłowości w przypadku dłużników. Jak pokazują dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, niezmiennie od trzech lat w czołówce upadłości figurują firmy z branż: handlowej, przetwórstwa przemysłowego i budowlanej. Od 2015 r. mają one największy problem z niewypłacalnością.
Mirosław Sędłak, zarządzający programem Rzetelna Firma w ramach Kaczmarski Group przestrzega jednak przed podejmowaniem decyzji w oparciu o uogólnienia. Nawet w najbardziej 'ryzykownych' sektorach gospodarki funkcjonują przecież przedsiębiorstwa, które świetnie sobie radzą na rynku.
- Warto decydować się na współpracę właśnie z takimi firmami. Pamiętajmy też, że upadłość nie bierze się znikąd. Najczęstszą przyczyną kłopotów finansowych są zatory płatnicze. Jeśli sami chcemy ich uniknąć, monitorujmy kondycję firm i wybierajmy takich kontrahentów, którzy w krytycznym momencie nie pociągną nas w dół" - skomentował Mirosław Sędłak, zarządzający programem Rzetelna Firma w ramach Kaczmarski Group.
Tymczasem zatory płatnicze dotyczą już niemal 90 proc. firm. Najnowszy raport "Portfel należności polskich przedsiębiorców" przygotowany przez Krajowy Rejestr Długów BIG i Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce pokazuje, że na zapłatę faktur przez swoich kontrahentów firmy czekają obecnie 3 miesiące i 12 dni.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl