Nie do budżetu państwa, ale na dotacje do wymiany pieców węglowych trafić mają pieniądze z torebkowego podatku PiS - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza". Resort środowiska szacuje, że może on przynieść nawet 1,5 mld zł rocznie.
W Sejmie toczą się prace nad projektem noweli ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi. Pod tą skomplikowaną dla Kowalskiego nazwą kryje się nowy parapodatek. Rząd postanowił walczyć z foliowymi torebkami i chce by od 1 stycznia za każdą zrywkę trzeba było płacić minimum 20 groszy, a maksymalnie nawet złotówkę.
- Opłata recyklingowa za lekką torbę foliową wynika z wymogów Unii Europejskiej i bardzo łatwo można jej uniknąć, używając toreb wielokrotnego użytku - przekonuje Ministerstwo Środowiska.
Prawda jest jednak taka, że dziś mało kto pamięta o zabraniu własnej torby czy koszyka do sklepu. I od nowego roku będzie musiał płacić. Jak wynika z informacji "GW", opłata za foliówki nie trafi bezpośrednio do budżetu państwa. Zamiast tego ma wspomóc walkę ze smogiem.
- Przedyskutowaliśmy to z wicepremierem Mateuszem Morawieckim. Do ustawy o gospodarce opakowaniami złożymy poprawkę i pieniądze z opłaty recyklingowej trafią do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na walkę z niską emisją. czyli na przykład na wymianę kotłów węglowych - mówi gazecie Jadwiga Emilewicz, wiceminister rozwoju.
O jakie pieniądze chodzi? Resort środowiska ma tu bardzo duże widełki, bo szacuje, że opłata za foliówki to kwota od 90 milionów do nawet 1,5 mld złotych rocznie. Nawet jeśli uda się zebrać tylko połowę tej kwoty, to pieniędzy będzie naprawdę sporo.
* Kopciuchy odchodzą w przeszłość. Rząd chce jednak obniżyć koszty ogrzewania *
"GW" pisze, że biją się o nie nie tylko walczący ze smogiem, ale także branża recyklingowa. Ta chciałaby, aby środki trafiły na walkę z plastikowymi śmieciami.
Przypomnijmy, że od 1 października zmieniają się przepisy dotyczące kotłów. Te najbardziej zatruwające środowisko - tzw. kopciuchy - nie będą mogły być sprzedawane. Ich producenci dostali jedynie okres ochronny do połowy przyszłego roku, w którym nadal będą mogli handlować już wyprodukowanymi urządzeniami.
Minister Emilewicz podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy mówiła money.pl, że to dopiero pierwszy etap walki ze smogiem. W drugim chce badać jakość węgla. Ten będzie kontrolowany podobnie jak dziś benzyna na stacjach paliw. Jednocześnie kopalnie będą musiały wydawać swoim produktom specjalne certyfikaty - konsument dokładnie będzie dzięki temu wiedział, jaki produkt kupuje.
To jednak nie koniec. W przyszłości rząd zamierza też zacząć dopłacać do ogrzewania, tak by promować te najbardziej ekologiczne.
- Ludzie palą tym, czym palą, bo są biedni. O tym ubóstwie energetycznym mówimy już od samego początku - podkreślała wiceminister Emilewicz.
Zmienią się też przepisy o dopłatach do wymiany węglowych pieców. Minister przyznawała, że obecnie funkcjonujące dopłaty do wymiany kotłów organizowane przez województwa, są skierowane do osób bogatych, których często stać na samodzielny zakup tego typu urządzeń.