Do 2021 roku 1160 pracowników fabryki silników Forda w walijskim Bridgend straci pracę - podaje BBC powołując się na dokument, który wyciekł z firmy. Ford nie komentuje, ale z wypowiedzi członków brytyjskiego rządu wynika, że widmo zwolnień jest realne.
Pierwszy minister Walii Carwyn Jones powiedział, że jest w stałym kontakcie z motoryzacyjnym gigantem i że walijskie władze będą próbowały wypracować nowy plan inwestycyjny dla fabryki.
Premier Theresa May stwierdziła, że Ford jest obecny w Wielkiej Brytanii od 100 lat, a brytyjskie fabryki odpowiadają za jedną trzecią produkcji silników koncernu. Wyraziła nadzieję, że "ten sukces będzie kontynuowany w kolejnych latach". Sam Ford sprawy nie komentuje, stwierdza tylko, że rozumie obawy Brytyjczyków.
Jak wynika z dokumentu, na który powołuje się BBC, Ford ocenia fabrykę w Bridgend jako mało wydajną w porównaniu z dwoma innymi swoimi zakładami produkującymi silniki na Wyspach. Przez słabą wydajność o sześć procent rosną koszty utrzymania tego zakładu. Do 2021 roku chce zwolnić 1160 pracowników z prawie dwutysięcznej dziś załogi.
Dziś w Bridgend produkuje się 655 tysięcy silników. Jednak w niedalekiej przyszłości część zamówień ma się skończyć, a skala produkcji zmniejszy się do 125 tysięcy. Jak pisze BBC, związki zawodowe z fabryki rozmawiają z władzami firmy o tym, jak zapobiec drastycznemu skurczeniu się zakładu. Na razie jednak żadnych ustaleń nie ma, a przyszłość fabryki jest niepewna.