Komisja Nadzoru Finansowego, która podejrzewa dom maklerski XTB o oszukiwanie klientów na foreksie, może uderzyć w kolejnych graczy na tym rynku. Chodzić ma o powszechne w tej branży stosowanie niekorzystnego dla klientów mechanizmu składania zleceń. Polityka KNF w tej kwestii jest jednak bardzo niekonsekwentna.
Aktualizacja 12:43
Przypomnijmy, że zarzuty KNF dotyczą działalności XTB w latach 2014-2016. Wśród 49 różnego rodzaju - głównie technicznych - zarzutów znalazł się także zarzut dotyczący stosowania tzw. parametru niesymetrycznej dewiacji.
Jak pisze "Puls Biznesu", mechanizm ten dopuszczał zmianę ceny między złożeniem zlecenia przez klienta a momentem jego realizacji na niekorzyść klienta w sposób nieograniczony, ale zmiany na niekorzyść brokera były akceptowane tylko do określonego przez XTB poziomu.
Warto zaznaczyć, że zmiana ceny na rynku forex występuje nawet kilka razy w ciągu sekundy, dlatego od momentu złożenia zlecenia do realizacji może nastąpić istotna różnica.
XTB w mailu do money.pl tłumaczy, że realizował zlecenia po cenie określonej przez klienta w momencie złożenia zlecenia. Dom maklerski wyjaśnia, że korzystał też z możliwości odrzucania zleceń klientów, w momencie kiedy ta różnica był większa niż określony przez spółkę parametr.
Właśnie to jednostronne odrzucanie zleceń, co było mechanizmem chroniącym brokera przed zawarciem nadmiernie niekorzystnej transakcji, nie podoba się Komisji Nadzoru Finansowego.
Do zeszłego roku mechanizm ten stosowali oprócz XTB także inni polscy brokerzy, którzy na potrzeby klientów tworzą własne rynki transakcyjne.
Czy także im zostaną postawione zarzuty? Rzecznik KNF nie chce się na ten temat wypowiadać, ale mówi tylko, że "stosowanie przez nich praktyk niezgodnych z przepisami prawa będzie skutkowało podjęciem przez KNF stosownych działań".
Jak wskazuje gazeta, problem w całej sytuacji polega na tym, że KNF dopiero w maju 2016 r. wydała wytyczne nakazujące zaprzestanie stosowania niesymetrycznej dewiacji. Sam XTB podkreśla, że zrobił to na rok przed decyzją KNF. Taka jest zresztą główna linia obrony brokera.
Pojawia się także argument o braku konsekwencji Komisji. Chodzi o to, że w 2014, w czasie kontroli Europejskiego Urzędu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA), KNF stał na stanowisku, że tworzący własne rynki brokerzy nie muszą stosować zasady "działania w najlepiej pojętym interesie klienta". Teraz XTB broni się w taki sposób i przekonuje, że tym razem KNF podważa argumentację, którą sam trzy lata temu stosował.
Władze domu maklerskiego przyznają, że kontrola działalności z lat 2014-2016 wykazała pewne naruszenia. Zaznaczają jednak, że zastosowała się do wszystkich uzasadnionych zaleceń pokontrolnych. Jednocześnie podtrzymują całościowe zastrzeżenia do protokołu KNF, który ich zdaniem nie odpowiada rzeczywistości.
Zarząd XTB więcej nie komentuje sprawy. Ma świadomość wagi sytuacji i ewentualnych konsekwencji, które nie dotkną firmy, a konkretne osoby odpowiedzialne za jej działalność. W tym przypadku chodzi właśnie o ludzi w zarządzie. O popełnienie oszustwa na szkodę klientów KNF podejrzewa sześciu obecnych i byłych członków zarządu.
W badanym okresie przez krótki czas za sterami XTB stał także główny właściciel firmy. Chodzi o Jakuba Zabłockiego. Ten jeden z najbogatszych ludzi w Polsce jeszcze na początku tego roku miał majątek sięgający 900 mln zł. Tylko w poniedziałek, przez dramatyczny spadek ceny akcji XTB, z jego konta "wyparowało" księgowo grubo ponad 100 mln zł.
Reprezentująca branżę Izba Domów Maklerskich obawia się, że proponowane zmiany dotyczące ograniczenia wielkości dźwigni finansowej i działania KNF mogą "znacząco" obniżyć konkurencyjność polskich domów maklerskich działających w branży forex w stosunku do podmiotów zagranicznych, które nie podlegają jurysdykcji KNF.