Obóz złożony z drewnianych bungalowów został zbudowany w Grande-Synthe, w okolicach Dunkierki, na północnym wybrzeżu Francji. Zastąpił on nielegalne koczowisko namiotowe. Inicjatorem budowy była lokalna frakcja międzynarodowej organizacji pomocowej Lekarze Bez Granic.
Francuskie władze starają się przenieść migrantów z wybrzeża i skierować do schronisk w centrum kraju, gdzie ruch migracyjny jest łatwiejszy do kontroli.
Podpisana w poniedziałek przez ministra spraw wewnętrznych, Bernarda Cazeneuve'a i minister mieszkalnictwa Emmanuelle Cosse, zgoda na pokrycie przez państwo części kosztów związanych z utrzymaniem obozu kończy dyskusję polityków oraz spór z merem Grande-Synthe, Damien Careme'em.
Władze Francji zdecydowały, że będą płacić za dostarczaną do obozu wodę i elektryczność, odbiór ścieków oraz ochronę obiektu, w którym może mieszkać do 2 500 osób. Roczne wydatki z tego tytułu wyniosą ok. 4 miliony euro. Administrować obiektem będzie lokalna organizacja pozarządowa.
Obóz w Grande-Synthe jest oddalony o 40 km od koczowiska nazywanego "Dżunglą" w Calais, w którym według oficjalnych, zaniżonych statystyk mieszka 5 000 osób.