W czwartek we Francji strajki i manifestacje na znak protestu przeciwko nowemu prawu pracy. Zostało ono przyjęte bez głosowania w Zgromadzeniu Narodowym i w Senacie. Zgodnie z nowymi przepisami, związki zawodowe tracą monopol na dyktowanie firmom zasad zatrudniania i zwalniania pracowników.
W związku z protestami, Francuzi muszą przygotować się na czekające ich znaczne utrudnienia. W wielu miastach, w tym w Marsylii i w Dijon zakłócone będzie kursowanie metra, autobusów i tramwajów. Philippe Martinez szef CGT - komunistycznej centrali związkowej - zapowiada, że strajkujący będą konsekwentni w swych żądaniach. Zapewnia jednak, że sytuacja w zakładach pracy jest pod kontrolą.
- W żadnym wypadku nie działamy na dziko czy pochopnie. Mogę z cała odpowiedzialnością powiedzieć, że akcja 15 września będzie przeprowadzona zgodnie z obowiązującym prawem. Związkowcy w zakładach pracy są przygotowani. Manifestujemy, bo różnica między tym czego żądamy a stanowiskiem rządu jest zbyt wielka. Jednak wszędzie pracownicy są gotowi do negocjacji - mówił Philippe Martinez.
15 procent połączeń z lotnisk pod Paryżem ma być odwołanych ze względu na strajk kontrolerów. Lekcje w szkołach odbędą się normalnie. Nieczynne będą jednak stołówki i świetlice, w których zatrudnieni są pracownicy merostw. Zamknięta ma być część bibliotek i urzędów pocztowych. W wielu miastach organizowane są manifestacje.