Prokurator zażądał od banków kolejnych dokumentów objętych tajemnicą bankową. Trwa kompletowanie materiału. Poprzednia partia wysłana już rok temu wciąż nie została przez śledczych przerobiona.
Potrzeba było ciężarówek, aby przewieźć do prokuratury w Szczecinie komplet dokumentów dotyczących kredytów frankowych. Ostatnie przesyłki dotarły do śledczych rok temu, ale do dziś część z dokumentacji nie została sprawdzona – pisze "Puls Biznesu”.
Tym czasem prokuratura zażądała kolejnych materiałów, tym razem objętych tajemnicą bankową.
Śledztwo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości przy udzielaniu kredytów walutowych trwa już blisko dwa lata. Zlecił je prokurator generalny Zbigniew Ziobro, a spektakularnych efektów nie widać.
Banki znów kompletują materiały dla prokuratora – część w formie papierowej, jak przed rokiem, część elektronicznie. Pytanie, czy śledczy nie utoną w dokumentach?
Jak pisze "Puls Biznesu", są poważne przesłanki, że wrażliwe materiały wysłane rok temu, wciąż nie zostały ruszone. Skąd to przypuszczenie?
Dziennik podaje, że dokumenty zapisane elektronicznie zostały zabezpieczone hasłami, które banki miały udostępnić na żądanie śledczych. Ci jednak o nie wicią się nie upomnieli.
Szczecińska prokuratura nie odpowiedziała również na pytanie gazety o postępy i cel prowadzonego obecnie postępowania.