Przed polskim wymiarem sprawiedliwości nie lada wyzwanie. Frankowicze masowo ruszyli do sądów, w których walczą z bankami. Choć setki spraw jest niemal identycznych, jak umowy kredytowe, które podpisali, wyroki zapadają jednak różne. Po naszych publikacjach przyczyny tych rozbieżności wyjaśnia Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego.
Jak już pisaliśmy w money.pl frankowicze mają prawo być zaskoczeni różnymi finałami bliźniaczo podobnych do siebie procesów. Dlaczego są one podobne? Ponieważ najczęściej dotyczą umów kredytowych indeksowanych bądź denominowanych we frankach szwajcarskich.
Co więcej strategie procesowe kredytobiorców też są do siebie bardzo podobne. Żądają oni zwrotu nadpłat w ratach (kredyt indeksowany), lub uznania umowy za nieważną (kredyt denominowany).
Najczęściej także osią sporu jest mechanizm przeliczania franka na złotego. Taka klauzula uznana jest za abuzywną (niezgodną z prawem, nieuczciwą), kiedy o ostatecznym koszcie kredytu decyduje jednostronnie bank.
ZBP deklaruje załatwić sprawę roszczeń frankowiczów w kilkanaście miesięcy
Dzieje się tak, kiedy bank w umowie odwołuje się do kursów kupna i sprzedaży walut ze swojej tabeli, bez wyjaśnienia, jak te kursy są wyznaczane. Co jeszcze bardziej może zaskakiwać, frankowicz może w Polsce przegrać z bankiem, choć zastosował on bezprawną klauzulę, zakazaną przez polskie i unijne prawo.
Każda sprawa jest inna?
Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego zwraca jednak uwagę, że nazywanie spraw podobnymi, albo niemalże identycznymi może jednak nie do końca oddawać prawdy. „Na problem tzw. kredytów denominowanych w walucie obcej bądź indeksowanych do takiej waluty składa się szereg zagadnień szczegółowych o charakterze materialnoprawnym” - czytamy w przesłanym do nas oświadczeniu.
Dlatego Biuro przekonuje, że ”każde rozstrzygnięcie należy oceniać indywidualnie przez pryzmat argumentów, które doprowadziły do jego wydania”. Wyroków ws. frankowiczów zapadło jednak już na tyle dużo, że możliwa jest ich analiza.
Co do zasady wynika z niej, że przeważają wyroki korzystne dla zadłużonych w szwajcarskiej walucie. - Dotychczas krystalizowała się linia orzecznicza ukierunkowana na korzyść kredytobiorców frankowych. Sądy zajmowały w miarę jednoznaczne stanowisko co do oceny nieuczciwego postępowania banków - mówił w money.pl Rafał Olejnik, partner zarządzający i adwokat z kancelarii Dowlegal, który podjął się takiej analizy.
Jego zdaniem z uzasadnienia wyroków wynika, że sądy dość jednoznacznie wskazywały: umowy zawierały klauzule indeksacyjne, które są abuzywne, dlatego klauzule te należy pomijać. Z kolei zaledwie kilka orzeczeń, które analizowano, zapadło na niekorzyść frankowiczów.
Frankowicz wygrał, czyli przegrał
Wśród tych wyłamujących się z dość jednoznacznej linii orzekania szczególnie ważny jest wyrok ws. przeciwko Mbank z 22 czerwca 2017 r. W pierwszej instancji kredytobiorca wygrał zwrot 18,9 tys. zł z tytułu pobranych rat na podstawie niedozwolonej klauzuli. Jednak Sąd Okręgowy w Warszawie uznał apelacje banku i oddalił pozew frankowicza.
Zaskakujące jest też to, że zaraz po nim pojawiło się kilka nowych orzeczeń. W tym dwa prawomocne wyroki przeciwko Santander Consumer Bank z dnia 20 lipca 2017 r. i 10 sierpnia 2017 r. Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Oba wyroki z Wrocławia były korzystne dla frankowiczów.
Jednak w ocenie Biura Analiz Sądu Najwyższego kilka przykładów, o których pisaliśmy, to zbyt mało, żeby mówić o linii orzeczniczej. Co więcej, zdaniem SN, „nadmiernym uproszczeniem jest redukowanie zapadłych orzeczeń do kwestii rozstrzygnięć zapadłych „na korzyść” i „na niekorzyść” dla frankowiczów.
Biuro nie chce też analizować konkretnych wyroków ponieważ "mogą być one przedmiotem orzeczeń Sądu Najwyższego, do którego omawiane sprawy dopiero zaczynają docierać, niezbędne jest zachowanie dużej dozy powściągliwości przy komentowaniu przytoczonych orzeczeń".
Niedozwolona klauzula to za mało?
Podobnie rozbieżności w orzekaniu ocenił w rozmowie z money.pl Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. Zwracając uwagę na to, że każda sprawa musi być zbadana indywidualnie. Stwierdzenie abuzywności klauzuli zawartej w umowie nie jest, w jego ocenie, wystarczające.
- Przypadek kredytowy, mimo że jest podobny, nie jest identyczny. Inna jest zdolność kredytowa klienta, inaczej jest on obsługiwany i informowany nawet w dwóch różnych oddziałach tego samego banku - mówił Pietraszkiewicz.
Inaczej widzą to jednak frankowicze. Według Arkadiusza Szcześniak, prezesa stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. Ciągle brakuje wiedzy w zakresie ochrony konsumenta w szczególności znajomości przepisów dyrektywy 93/13 EWG.
- Dopóki te sprawy z niedozwolonymi klauzulami dotyczyły małych kwot, zapisanych np. w umowach ubezpieczeń OC, to sądy nie miały wątpliwości. Jasne było, że zgodnie z tą dyrektywą ona nie obowiązuje od chwili wpisania do umowy i przedsiębiorca musi oddać pobrane z tego tytułu opłaty - mówił Szcześniak w money.pl.