Do rozwoju krajowego rynku kapitałowego konieczny jest nie tylko dalszy wzrost kapitalizacji GPW ale i wzrost free float. Już dziś wartość inwestycji, dokonywanych w poszczególne spółki, zwłaszcza przez różnego rodzaju fundusze, w dużym stopniu zależy od sumarycznego udziału akcjonariuszy posiadających nie więcej niż 5 proc. głosów na WZA.
Warszawska giełda jest rynkiem stosunkowo młodym i małym, dlatego też w dotychczasowej historii jej free float wielokrotnie ulegał istotnym zmianom. Największy wpływ na jego kształtowanie miały oczywiście prywatyzacje przeprowadzane za pośrednictwem GPW przez Skarb Państwa.
Chodzi tu w pierwszej kolejności o wprowadzenie do notowań największych polskich banków. Dopiero w 1997 roku debiut KGHM, a potem TP SA i PKN zmienił nieco dominację jednego sektora. Wszystkie duże prywatyzacje realizowane przez Skarb Państwa przyczyniały się jednak nie tylko do wzrostu kapitalizacji warszawskiego parkietu ale również wzrostu free float. Wprawdzie w większości przypadków z upływem czasu procentowy udział akcjonariuszy posiadających co najwyżej 5 proc. głosów na WZA systematycznie malał, ale z drugiej strony pojawiali się też nowi emitenci, którzy w układzie globalnym często przywracali wcześniejszą równowagę.
Działania SP
W maju 2000 roku analitycy DI BRE Banku szacowali, że wartość free float dla GPW wynosiła 33,7 mld zł, co stanowiło 27 proc. kapitalizacji rynku. Osiem miesięcy później tj. w styczniu 2001 roku obie wartości wzrosły odpowiednio do poziomu 49,2 mld zł i 41 proc. Co ciekawe, działo się tak mimo spadku kapitalizacji warszawskiego parkietu z około 125 mld zł do 120 mld zł. Powyższe liczby nie mogą być jednak w pełni porównywalne przede wszystkim ze względu na brak wszystkich danych oraz uwzględnienia nieco innych czynników.
- W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy free float GPW uległ istotnemu zwiększeniu i to zarówno w ujęciu wartościowym jaki i procentowym. Głównym powodem takich zmian była sprzedaż walorów Pekao i PKN Orlen realizowana na rynku publicznym przez Skarb Państwa oraz wprowadzenie do obrotu akcji pracowniczych TP SA - uważa Tomasz Mazurczak, dyrektor działu analiz DI BRE Banku.
To właśnie ze względu na wartość rynkową powyższych spółek, a zwłaszcza ich udział w kapitalizacji giełdowy debiut nowych puli akcji przyczynił się z jednej strony do wzrostu podaży, ale z drugiej również do wzrostu free float i w konsekwencji płynności rynku. W okresie od maja 2000 roku do stycznia 2001 roku wartość posiadanych przez Skarbu Państwa akcji zmalała z 46,3 mld zł do 18 mld zł, co było głównie efektem zbycia znaczących pakietów na rzecz innych uczestników rynku. Mimo to nie wszystkie nabyte akcje zasilają free float.
W przypadku, gdy kupującym jest inwestor strategiczny w zasadzie niewiele się zmienia, a czasami jest gorzej niż przed realizacją oferty Skarbu Państwa. Chodzi tu oczywiście o ruchy akcjonariusza większościowego, które doprowadzają do dalszego wykupu walorów z rynku. W skrajnym przypadku takie działanie może zmierzać do przejęcia wszystkich akcji, a w konsekwencji do wycofania spółki z publicznego obrotu.
Zakupy OFE
Badania w zakresie udziału poszczególnych grup inwestorów w kapitalizacji GPW przeprowadzili niedawno również analitycy BDM PKO BP. W ich ocenie na koniec 2000 roku największa pula akcji znajdowała się w rękach inwestorów strategicznych. Ta grupa akcjonariuszy dysponowała akcjami o wartości 52,8 mld zł, co dawało jej 44 proc. udział w kapitalizacji rynku. Kolejne dwa miejsca zajęły banki zagraniczne (19 proc.) i Skarb Państwa (15 proc.). W zależności od przyjętej metody, wartość free float wahała się w granicach 32-33 mld zł.
Free float obliczany jako kapitalizacja wszystkich spółek minus udziały inwestorów stanowiące ponad 5 proc. głosów plus udziały posiadane przez inwestorów finansowych dawał rezultat z górnej granicy przedziału, czyli 33 mld zł. Stanowiło 27,5 proc. kapitalizacji GPW.
- Free float warszawskiego parkietu będzie się systematycznie zmniejszał, głównie ze względu na zakupy realizowane przez Powszechne Towarzystwa Emerytalne. Do jego ograniczania przyczyni się również proces pozyskiwania przez spółki inwestorów strategicznych oraz okresowo większa aktywność funduszy zagranicznych - twierdzi Sebastian Słomka, naczelnik wydziału doradztwa BDM PKO BP.
Według obliczeń analityków tego biura obecnie największy udział we free float posiadają inwestorzy indywidualni (32 proc.). Będzie on jednak systematycznie spadał, głównie na rzecz Powszechnych Towarzystw Emerytalnych.
- Obecnie akcje posiadane przez fundusze stanowią około 9 proc. free float giełdy, za pięć lat przy założeniu braku inwestycji zagranicznych może to być udział 50 proc. W wypadku inwestowania za granicą od roku 2002 od 5 proc. do 6 proc. przekazywanych przez ZUS składek, udział funduszy emerytalnych we free float wyniesie około 38 proc. - piszą w raporcie pt. 'Rekiny polskiej giełdy' analitycy BDM PKO BP.
Czynniki negatywne
Różne szacunki dotyczące obecnej wartości giełdowego free float, wynikające głównie z przyjętej metodologii badań oraz niepełnych danych, nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak w przyszłości będzie kształtowała się wartość tego wskaźnika. O ile jednak analitycy nie są zgodni co do tego, jaka będzie w przyszłości wartość free float, czy też jego udział w kapitalizacji, to niemal wszyscy są przekonani, że w interesie inwestorów działających na giełdzie, władz GPW, czy nawet całego polskiego rynku kapitałowego jest dążenie do tego, aby obie wartości były na jak najwyższym poziomie. Dlatego też należy w miarę możliwości ograniczać czynniki negatywne, a pobudzać pozytywne.
- Od kilku lat wśród czynników zmniejszających free float najważniejsze znaczenie odgrywa proces pozyskiwania przez giełdowe przedsiębiorstwa zagranicznych inwestorów branżowych. Zmiany w akcjonariatach Dębicy, Stomilu Olsztyn, Polifarbu Cieszyn Wrocław, czy ostatnio Banku Handlowego niewątpliwe przyczyniły się do zmniejszenia liczby akcji faktycznie znajdujących się w obrocie giełdowym, co ograniczyło również ich płynność - uważa Waldemar Bojara, doradca inwestycyjny DM BOŚ.
W jego ocenie negatywnego wpływu na free float nie mają natomiast PTE.
- Fundusze deklarują, że są inwestorami długoterminowymi, z drugiej jednak strony zauważają również wartość giełdowych spółek, dlatego nie wykluczają ewentualnych sprzedaży. Z tego też powodu jeżeli przedsiębiorstwa nie dadzą oczekiwanego wzrostu wartości, to PTE mogą zamknąć dotychczasowe pozycje - dodaje Waldemar Bojara.
Czynniki pozytywne
Mimo realnych zagrożeń dotyczących znaczącego zmniejszenia się wartości giełdowego free float, instytucje działające na polskim rynku kapitałowym mogą ten proces zahamować, a nawet odwrócić.
- Free float powinien rosnąć głównie dzięki wprowadzeniu do giełdowego obrotu akcji nowych spółek oraz nowych emisji przeprowadzanych przez spółki już notowane. Nadal najważniejszą rolę może tu odgrywać Skarb Państwa, który powinien sprzedać na GPW część posiadanych akcji - uważa Tomasz Mazurczak. Podobnego zdania są inni uczestnicy rynku.
- Do wzrostu free float powinna przyczynić się głównie prywatyzacja sektora energetycznego. O wiele większe znaczenie w przyszłości mogą mieć jednak sojusze zawierane między giełdami, będące efektem postępującej globalizacji. Dzięki temu na GPW mogą pojawić się akcje spółek zagranicznych notowane jako PDR-y - twierdzi Sebastian Słomkla.
Na cały giełdowy free float duży wpływ ma również polityka prowadzona przez zarządy poszczególnych spółek. Często jednak władze tych podmiotów nie zdają sobie sprawy z tego, jak ogromne znaczenie w kształtowaniu się kursu i płynności akcji odgrywa liczba i wartość akcji faktycznie znajdujących się w giełdowym obrocie.
- Inwestorzy często ograniczają handel akcjami spółek w których dochodzi do znaczącego zmniejszenia free float. W efekcie płynność takich walorów w sposób znaczący maleje. W mojej ocenie dla każdej spółki minimalny free float powinien wynosić co najmniej 30 proc. i powinien być poparty odpowiednią kapitalizacją - twierdzi Waldemar Bojara.