Trwa spór o 120 mln zł z funduszy norweskich - wynika z informacji money.pl. Negocjacje skończyły się fiaskiem, Polska nie dogadała się z darczyńcami. Poszło o to, kto ma dysponować pieniędzmi.
- Zaciekłość i kwestie ideologiczne. I to niestety z naszej strony. To chyba jedyny powód braku porozumienia w sprawie 120 mln zł funduszy norweskich dla Polski. Do konkursu stanęło kilka organizacji, ale negocjacje nie przyniosły żadnego skutku. Do września strony znów mają czas na rozmowy, ale jeżeli Polska nie ustąpi, to porozumienia nie będzie. W końcu to darczyńcy chcą decydować o tym, jak wydawane będą pieniądze. Nie da im się narzucić naszej woli ot tak, choć niektórzy chcieliby tak zrobić - mówi money.pl informator, który zna sprawę. W efekcie los 30 mln euro, czyli 120 mln zł wciąż jest niepewny.
O co chodzi?
Fundusze norweskie to bezzwrotna pomoc dla państw z najmniejszym PKB w Unii Europejskiej. Od lat pieniądze wpadają również do polskiej kasy - na przykład jako środki na działalność pozarządowych organizacji, instytucji państwowych, które mogą wspierać kolejne lokalne działania.
Państwa-darczyńcy, czyli Norwegia, Islandia i Liechtenstein, przeznaczyły tym razem na program kwotę ponad 2,8 mld euro. Wsparcie przyznano 15 państwom Europy Środkowej i Południowej oraz krajom bałtyckim. Do Polski powędruje 800 mln euro, czyli 3,4 mld zł w ciągu siedmiu najbliższych lat.
Ze środków finansowany jest rozwój przedsiębiorczości i innowacje, badania, edukację, zmiany środowiska i zmiany klimatu. Istotny jest też rozwój społeczeństwa obywatelskiego. I tutaj pojawiają się schody. Kilka miesięcy negocjacji nie przyniosły rozwiązania podstawowej kwestii - kto będzie dysponował częścią wartą 30 mln euro.
Operatora tych środków wyłania się w otwartym konkursie. W latach 2013 - 2017 wybrano Fundację im. Stefana Batorego i Fundację Dzieci i Młodzieży. Fundacja przyznała w sumie 600 dotacji ze środków pochodzących z funduszy.
I to nie podobało się PiS. Poprzedniego operatora politycy po prostu atakowali. Pod ostrzałem "Wiadomości" TVP1 i "Panoramy" TVP2 było w sumie kilka instytucji, m.in. właśnie Fundacja Batorego, która otrzymała łatkę finansowanej przez George'a Sorosa do atakowania rządu. Z kolei padły liczne sugestie, że fundacja finansuje wyłącznie aktywistów LGBT. Co nie było prawdą - bo na liście był też Caritas czy Sieć Obywatelska, która dba o jawność życia publicznego. A i tak pod adresem Fundacji pojawiły się oskarżenia o dyskryminację tradycyjnego modelu rodziny.
Wicepremier Piotr Gliński zapowiedział nawet, że Fundacja Batorego na pewno nie będzie uczestniczyć w programie. W efekcie jeszcze w poprzednim roku politycy PiS sugerowali, że środki będzie rozdzielał rządowy Narodowy Instytut Wolności, który właśnie jest tworzony. To ma być centrum dystrybucji pieniędzy na wszystkie organizacje pozarządowe. Na tę propozycję strona norweska nie przystała.
W efekcie negocjatorzy mieli spotkać się po środku i razem wybrać organizację, która pieniędzmi będzie dysponować. Norwegowie zgodzili się również rozdzielić pieniądze na dwie części - narodową i regionalną.
Spór o operatora funduszy
Na kolejny okres potrzebny był nowy konkurs. Został ogłoszony na początku roku i po długich negocjacjach nie doszło do żadnego porozumienia. Z informacji money.pl wynika, że problemem nie był brak chętnych do tej pracy. Problemem były negocjacje. I nic. Porozumienia nie ma. Biuro Mechanizmu Finansowego w Brukseli, obsługującego fundusze norweskie, ogłosiło kilka dni temu nowy nabór operatorów. Do startu zapraszani są ci, którzy już wnieśli dokumenty i zupełnie nowe podmioty. Termin - 1 września.
- Regulamin przewidywał taką możliwość, więc zaraz rozpocznie się druga runda. Co ciekawe, termin wydłużono aż na całe wakacje. Wiele wskazuje na to, że do gry mają wskoczyć nowe organizacje. Kto? Trudno powiedzieć – mówi money.pl informator.
Jeżeli komisja złożona z przedstawicieli Polski i Norwegii nie dojdzie do porozumienia, to strona norweska będzie decydować. Ale... już teraz w środowisku organizacji pozarządowych słychać, że jest inna opcja. - Zawsze możliwe jest nieprzyjęcie środków. I tyle. I wbrew pozorom to realna opcja, o której w środowisku organizacji pozarządowych sporo się mówi - opowiada informator.
Poprosiliśmy o komentarz Adama Lipińskiego, pełnomocnika rządu do spraw społeczeństwa obywatelskiego i Kancelarię Premiera i informację, jak przebiegały negocjacje i dlaczego nie zostały jeszcze zakończone. Czekamy na odpowiedź.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl