Z cytowanych przez "Rzeczpospolitą" badań ShopperTrak National Index Poland wynika, że sprawdziły się przewidywania co do skutków zakazu handlu, choć nie jest aż tak źle, jak prognozowali niektórzy eksperci.
Uśrednione wskaźniki spadku liczby wizyt klientów w centrach handlowych wynoszą wprawdzie najwyżej po kilka procent miesięcznie, ale nie wszystkie punkty tracą tak samo. W najgorszej sytuacji są firmy, które obrót robiły głównie w weekendy.
Dotyczy to w szczególności punktów usługowych i gastronomicznych, które żyją głównie z weekendowych klientów, którzy w galeriach handlowych spędzają dużo więcej czasu niż w tygodniu. Choć tego typu lokale mogą być otwarte codziennie, często pozostają zamknięte w niehandlowe niedziele.
- Działa u nas kino, ale ludziom nie chce się przychodzić tylko po to - mówi gazecie osoba zarządzająca jedną z dużych galerii handlowych. - Dlatego widzimy, że punkty gastronomiczne, choć mogłyby się otworzyć, też rezygnują z tej opcji - dodaje.
Z kolei Michał Malicki, ekspert ds. rynku handlowego w Colliers International mówi "Rzeczpospolitej", że problem pogłębi się po 1 stycznia, gdy handlowa będzie tylko ostatnia niedziela w miesiącu. - Zdecydowanie wpłynie to na chęć renegocjacji umów ze strony najemców - ocenia.
Problem polega na tym, że wielu zarządców centrów handlowych nie jest skłonnych iść na takie ustępstwa wobec najemców. Szczególnie dotyczy to tych galerii, którym nie brakuje chętnych do wejścia na miejsce likwidowanych punktów. Są też galerie, które pomimo zakazu handlu w niedzielę notują lekki wzrost liczby odwiedzających.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl