Ze statystyk KRD wynika, że mimo spadającej popularności podróżowania pociągami, liczba gapowiczów nie maleje.
Eksperci z KRD zaznaczają, że według szacunków koleją w Polsce podróżuje około 300 mln osób rocznie, to kilkakrotnie mniej niż jeszcze dziesięć lat temu. Ze statystyk wynika jednak, że mimo spadającej popularności podróżowania pociągami, liczba gapowiczów nie maleje.
- Liczba dłużników kolejowych od lat pozostaje na podobnym poziomie - wskazał prezes KRD Adam Łącki. Według niego "oznacza to, że w naszym społeczeństwie przyjęło się przekonanie, że za podróże koleją nie trzeba płacić". - Tłumacząc się jednak, że nie chcemy płacić za niską jakość usług, nie dajemy przewoźnikom szansy na to, aby coś poprawili czy zmodernizowali - podkreślił.
Z zaprezentowanych statystyk Rejestru wynika, że średnia kwota zadłużenia, jaką mają do odzyskania polskie koleje od swoich nieuczciwych pasażerów, to 831 zł.
Co ciekawe z danych wynika, że jazda na gapę tym rodzajem transportu wcale nie jest domeną osób młodych. KRD podał bowiem, że aż 40 proc. takich dłużników notowanych w Rejestrze stanowią osoby w wieku 26-35 lat. Z kolei co czwarty gapowicz jest w wieku 36-45 lat, a średnie zadłużenie tej grupy wiekowej wobec kolei sięga aż 900 zł.
Wśród wszystkich jeżdżących na gapę pociągami trudno jednak znaleźć nieuczciwą pasażerkę. Z danych wynika, ze kobiety stanowią zaledwie 18 proc. kolejowych dłużników.
Eksperci KRD po rozbiciu danych na poszczególne regiony wyliczyli, że najwięcej dłużników kolejowych znajdziemy w woj. mazowieckim - ponad 16 proc. całej grupy podróżujących pociągami bez biletu. Stąd też pochodzi gapowicz-rekordzista: 36-letni mężczyzna, który do oddania za jazdę bez ważnego biletu ma ponad 55 tys. zł.
Na kolejnych miejscach plasują się gapowicze ze Śląska i Dolnego Śląska. Natomiast najmniej osób jeżdżących pociągami na gapę pochodzi z woj. podkarpackiego.
Dyrektor departamentu windykacji w Kaczmarski Inkasso Radosław Koński podkreśla, że podróżowanie koleją na gapę jest swoistym wyborem. - W pociągach, w przeciwieństwie do komunikacji miejskiej, kontrola jest prowadzona zawsze. Konduktor jest zawsze obecny, a to oznacza nieuchronność kontroli - wskazał.
Według niego koleje coraz sprawniej radzą sobie niepłacącymi podróżnymi, m.in. wpisując gapowiczów do KRD, bądź sprzedając ich długi firmom windykacyjnym.