Media obiegła informacja o możliwej dymisji prezesa PKN Orlen, Igora Chalupca. To żadna nowość, gdyż obecnie rządzący politycy zwalniali go już w momencie gdy został wybrany. Problem w tym, że było to jeszcze to przed wyborami, a więc wtedy, gdy Ministerstwo Skarbu Państwa nie zostało jeszcze zdobyte.
Plotkę (a może fakt?), opublikowały największe dzienniki. Jedne podawały, że zmiana na stanowisku prezesa dokona się w najbliższy czwartek inne, że tydzień później. Przypadku więc być nie może. Szykuje się zmiana w zarządzie PKN Orlen. W sumie to nawet dziwne, że dochodzi do niej dopiero teraz. Widocznie wcześniej nie było odpowiedniego klimatu politycznego.
Teraz gdy zdobyto nie tylko MSP, ale MSZ, NBP i jeszcze parę miejsc na trzy litery, realizując tym samym również trzyliterową zasadę - TKM, można dzieło naprawiania to znaczy, zdobywania państwa kontynuować. Skąd oburzenie? Ktoś może zapytać. Czy z zachwytu nad jeszcze zarządzającym prezesem Chalupcem? A może z powodu mojej przynależności do układu? A może dlatego, że media w tym kraju programowo krytykują wszystko co wymyśli PiS?
Niestety muszę wszystkich rozczarować. Robię to w imię zasad - by zacytować niezbyt może dokładnie Bogusława Lindę z filmu Psy (też na trzy litery). Po pierwsze PKN Orlen jest spółką notowaną na giełdzie. Po drugie Skarb Państwa ma w tej spółce zaledwie 27 proc. Po trzecie w końcu nie ma żadnej gwarancji, że nowy prezes będzie lepszy. Co więcej usprawiedliwione są obawy, że przynajmniej w dziedzinie zarządzania będzie dużo gorszy. Prasa spekuluje, że nowym CEO będzie Piotr Kownacki, były wiceprezes NIK. Znamienne, że w zarządzie spółki jest już dwóch byłych wysokich urzędników izby.
Przejdźmy jednak do meritum. Dwa lata temu Kazimierz Marcinkiewicz (wtedy poseł) zżymał się w radiu publicznym: „Właśnie o to chodzi, żeby nie było takich sytuacji. Chodzi o to, żeby w spółkach Skarbu Państwa następowały te wybory niepolityczne, tylko przy otwartej kurtynie wybory zarządów i rad nadzorczych, jak najbardziej profesjonalnych. Żeby to byli ludzie, którzy są z rynku. Którzy są przez rynek dobrze przyjmowani." Audycja dotyczyła wyboru Igora Chalupca na prezesa Orlenu, którego największym grzechem (według Marcinkiewicza) było to, że przez krótki czas był wiceministrem w rządzie Belki. Co by jednak nie mówić, wybór Chalupca niósł nadzieję na poprawę sytuacji.
Wcześniej bowiem wybrano, Jacka Walczykowskiego w przedziwnych doprawdy okolicznościach, a zastępował on Zbigniewa Wróbla, który wsławił się chyba największą ilością afer, spośród wszystkich dotychczasowych prezesów płockiego koncernu. Teraz nie będzie konkursu, a jak będzie to _ pro forma _. Kandydata już mamy, więc obecnemu prezesowi dziękujemy.
Problem w tym, że to nie kto inny, ale PiS obiecywał odnowę, wręcz IV RP. Niczym Orwellowskie hasło - wszystkie zwierzęta są równe - brzmiała obietnica państwa solidarnego. Jak każda utopia, tak też ta szybko się skończyła. Folwark jest jednak na tyle duży, że musi minąć trochę czasu, by zwierzęta dostrzegły co się dzieje. No i u Orwella był tylko jeden koń Boxer, który w końcu wyciągnął kopyta. U nas są ich miliony.