W szczycie "gorączki łupkowej" w Polsce, w połowie 2012 roku obowiązywało aż 111 koncesji na poszukiwanie gazu ze złóż niekonwencjonalnych. Zagraniczne firmy zaczęły stopniowo wycofywać się z poszukiwań, a na placu boju zostały głównie polskie państwowe spółki. Ministerstwo kolejny raz w tym roku opublikowało ten sam komunikat, z którego wynika, że liczba koncesji wynosi 20.
"Liczba koncesji na poszukiwanie węglowodorów ze złóż niekonwencjonalnych, uwzględniających gaz łupkowy, przyznanych przez Ministerstwo Środowiska wynosi 20, a liczba wykonanych odwiertów rozpoznawczych 72" - czytamy w opublikowanym w poniedziałek komunikacie.
Z informacji resortu Jana Szyszki wynika też, że ostatnie szczelinowanie otworu w poszukiwaniu gazu łupkowego zakończono w sierpniu 2016 r., a liczba koncesji i wykonanych otworów nie zmieniła się od stycznia.
Warto zwrócić uwagę, że jest to praktycznie ten sam komunikat, jaki resort Jana Szyszki opublikował już w lutym. W kolejnych miesiącach jeszcze kilka razy publikowano tę samą informację, zmieniając jedynie datę.
Trudno się dziwić braku pomysłowości resortu środowiska, które przy publikacji kolejnych komunikatów ogranicza się do metody kopiuj-wklej, w sytuacji, gdy poszukiwania gazu łupkowego w Polsce to już droga donikąd.
Jak niedawno informowaliśmy, irlandzka spółka San Leon zaprzestała eksploatacji jednego z odwiertów i zwróciła państwu swoje dwie ostatnie koncesje. Choć spółka zgodnie z koncesją mogła prace prowadzić aż do 2020 roku, postanowiła je przerwać już teraz.
Jak wówczas wyjaśnił "Pulsowi Biznesu" szef polskiego oddziału firmy Paweł Chałupka, "czas łupków w Polsce się skończył".
Trzeba przyznać, że szefowie San Juan i tak wykazali się sporą cierpliwością, ponieważ inni zagraniczni koncesjonariusze dali sobie spokój z polskimi łupkami znacznie wcześniej. Już w 2013 roku wycofanie się z poszukiwań ogłosiło między innymi dwóch amerykańskich potentatów: Exxon Mobil i Marathon Oil Corporation.
Początkowo wielkość polskich łupków szacowano na kilka bilionów metrów sześciennych gazu. Oznaczałoby to niezależność energetyczną Polski, a ówczesny rząd zaczął nawet snuć wizje powołania funduszu inwestującego zyski z gazu z myślą o kolejnych pokoleniach, na wzór norweskich funduszy naftowych.
Wkrótce szacunki te zostały mocno zrewidowane, ale jeszcze w 2012 roku Państwowy Instytut Geologiczny szacował, że złoża łupkowe w Polsce mogą nawet pięciokrotnie przewyższać stwierdzone złoża konwencjonalne. Przeprowadzone od tego czasu liczne odwierty nie dały jednak zadowalających efektów, a koszty poszukiwania okazały się wysokie.
Problemem okazały się nie tylko uwarunkowania geologiczne. Zagraniczni koncesjonariusze narzekali też na niesprzyjające przepisy, przewlekłość procedur koncesyjnych. Pod koniec 2013 roku NIK opublikował raport, w którym Ministerstwu Środowiska zarzucił liczne zaniechania i błędy w prowadzonej polityce poszukiwań gazu z łupków.
Ostatnie koncesje na poszukiwania gazu łupkowego mają jeszcze następujące spółki: Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, Orlen Upstream, Lotos Petrobalti, Baltic Oil & Gas (dawniej Talisman Energy Polska), Rawicz Energy, ShaleTech Energy i Strzelecki Energia.