Amerykańskie LNG, katarski gaz i zablokowanie budowy Nord Stream 2 przez Danię i Komisję Europejską. Aby nie stracić pozycji w Europie, Gazprom musi prowadzić wojnę na co najmniej trzech frontach. - Zmieniają się reguły gry - zauważa w rozmowie z WP money prof. Robert Zajdler.
Gazprom od pewnego czasu nie spełnia oczekiwań pokładanych w nim przez Kreml. Rosyjski budżet kurczy się w zastraszającym tempie, rosyjskie media wieszczą, że w 2019 roku osiągnie rekordowo niski poziom - 13,3 procent PKB. Powód? Spadek przychodów z handlu węglowodorami.
W 2016 roku przychody z handlu ropą i gazem stanowiły najmniej 6 proc. rosyjskiego PKB., w latach 2018-19 spadną one do 5 proc. Dla porównania w 2006 roku odpowiadały za 10 proc. tego, co wypracowała rosyjska gospodarka.
Problem w tym, że Gazprom sprzedaje coraz więcej gazu, ale zarabia na nim coraz mniej pieniędzy. Od stycznia do maja 2016 roku przychody z eksportu gazu spadły o 31,4 proc. do 12,9 mld dolarów. To, że Rosja zwiększyła w tym czasie eksport o 7,9 procent do 81,1 mld m sześć. kompletnie nie miało znaczenia.
Dania z Polską zablokują Nord Stream 2?
Jakby tego było mało, Gazprom i jego sztandarowa inwestycja w gazociąg po dnie Bałtyku, może mieć poważne problemy. Unia nie jest jednomyślna w kwestii budowy Nord Stream 2. Niemcy i Francja uważają, że to projekt komercyjny, kraje Europy Środkowo-Wschodniej widzą w NS2 narzędzie do wywierania nacisków politycznych.
Mimo tych różnic projekt bez przeszkód się rozwijał, ale teraz może się to zmienić. Dania rozpatruje wniosek konsorcjum Nord Stream 2 AG o pozwolenie przeprowadzenia gazociągu po dnie duńskich wód terytorialnych wzdłuż wyspy Bornholm.
Teoretycznie mogłaby zablokować powstanie Nord Stream, powołując się na prawo morskie. Nie zrobiła tego przy budowie pierwszej nitki, choć jak ujawniła telewizja TV2 i duński dziennik "Politiken", w 2009 roku mogła zostać wprowadzona w błąd, jakoby unijna dyrektywa obligowała rząd w Kopenhadze do udzielenia zgody. Po upublicznieniu tego faktu 53 proc. obywateli jest przeciwna budowie drugiej nitki. Co zrobi rząd?
- Zmieniają się reguły gry. Anomalia w postaci braku połączeń między poszczególnymi krajami w Europie odchodzi do historii. Państwa widzą alternatywę dla dostaw i nie patrzą na kontrakty jedynie przez pryzmat konieczności dostarczenia deficytowego surowca. Dziś rozważa się kwestie stałości dostaw, bezpieczeństwa, cen, a także polityki - komentuje w rozmowie z WP money prof. Robert Zajdler, ekspert ds. energetyki.
Duńskie media zdradzają plany rządu, który według ich informacji, chce zmian w prawie, aby móc blokować kontrowersyjne inwestycje. Nowe przepisy nie obejmą jednak budowy Nord Stream 2. Dania czeka na opinię Brukseli w sprawie gazociągu z Rosji do Niemiec. Jednocześnie potwierdza zainteresowanie konkurencyjnym gazociągiem Baltic Pipe z Polski do Norwegii.
Katar zagrożeniem dla Rosji
Gazprom, który ma większościowy udział w konsorcjum Nord Stream AG, ma problemy nie tylko z Gazociągiem Północnym. Zmartwień jest znaczne więcej. Wielu bliskowschodnich dostawców chce walczyć o europejskich klientów z rosyjskim gigantem.
Ropa z Arabii Saudyjskiej ma być tańsza i bardziej konkurencyjna od rosyjskiej. Saudi Aramco zamierza wprowadzić nowe rabaty cenowe - informuje Bloomberg. Polski PKN Orlen już podpisał kontrakt na dostawy surowca z saudyjskim partnerem.
Zagrożeniem dla Rosji może stać się Katar, który zamierza wprowadzić na rynek dodatkowe 20 mld m sześć. gazu rocznie. Za pięć lat zostaną uruchomione największe na świecie pokłady gazu ze złóż North Field.
Katarski gaz z powodzeniem mógłby trafiać do Europy, która poszukuje sposobów na dywersyfikację dostaw. To oczywiście uderza w interesy Rosji i Gazpromu. Branie pod uwagę Unii Europejskiej jako rynku dla katarskiego gazu potwierdził minister energetyki Mohammed Bin Saleh Al-Sada.
- Gazprom przestał być podmiotem, który może dyktować warunki w Europie, zwłaszcza w naszej części kontynentu – podkreśla prof. Zajdler.
Dostęp do tych samych źródeł co Katarczycy ma też Iran, który usilnie stara się odzyskać pozycję na rynku, którą utracił w wyniku sankcji. Po ich zniesieniu odnawia kontrakty i poszukuje nowych rynków zbytu.
- Duże możliwości importowe wielu terminali w Europie znacznie ograniczają rolę Gazpromu. Rosyjski gigant musi dzisiaj walczyć o klientów z różnymi dostawcami – zaznacza ekspert. - Możliwości terminali znacznie przekraczają konsumpcję. Obecna nadpodaż gazu znacznie zmniejsza konkurencyjność Gazpromu. Taka sytuacja będzie się utrzymywać przez najbliższe lata.
Amerykański LNG
Niemal równo rok temu z Luizjany wyruszył pierwszy zbiornikowiec, który transportował skroplony gaz LNG do Portugalii. Dostaw z USA do Europę będzie coraz więcej. Będą zwiększać się stopniowo, ale zmienią wszystko - ocenia analityk brytyjskiej firmy konsultingowej Energy Aspects Trevor Sikorski. - To będzie dla Rosji "gorzka pigułka do przełknięcia" - dodał.
Jak informowaliśmy w WP money, na początku kwietnia tego roku, wicepremier Mateusz Morawicki spotkał się z amerykańskim sekretarzem do spraw energii Rickiem Perrym, by rozmawiać o perspektywach rozwoju rynku skroplonego gazu ziemnego LNG.
Choć wicepremier nie przywiózł z USA podpisanego kontraktu na amerykański gaz, perspektywy są bardzo obiecujące. Amerykański potencjał gazowy to 70 mld m sześć. w skali roku.
- Katarski gaz, amerykańskie LNG, norweskie złoża, nawet Izrael myśli o poprowadzeniu gazociągu do Europy. Konkurencja na rynku gazu stała się bardzo duża. Frontów o odbiorcę w Europie jest wiele – podsumowuje prof. Zajdler.
Dni dominacji Gazpromu policzone?
Dostawy gazu z USA do Polski możliwe będą najwcześniej w perspektywie kilkunastu lat. Uruchomienie kolejnych rurociągów i dostaw również zajmie trochę czasu. To wszystko oznacza, że Gazprom nieprędko straci pozycję czołowego dostawcy gazu na Starym Kontynencie.
- Zmienną, którą trzeba brać pod uwagę, to kwestia zwiększenia światowego popytu na gaz. Kiedy państwa Afryki zaczną wykorzystywać surowiec w gospodarce, może okazać, że znów stanie się on towarem deficytowym. Sytuacja może się odwrócić. Wówczas znaczenie gigantów, takich jak Gazprom, może wzrosnąć - zaznacza prof. Robert Zajdler. Dodaje jednak, że taka sytuacja możliwa jest w dalszej perspektywie.