Woźniak, który był gościem TVP Info, przywołał jako argument incydent z lipca tego roku. Jak stwierdził, w gazie, który importujemy z Rosji, pojawiła się woda, co uniemożliwiło jego użycie.
- Mówię o fakcie, wolę nie przypisywać do tego niczego innego, mówić, czy to był przypadek, czy nie - dodał.
Woźniak wypowiada się tak ostro o kontrakcie gazowym z Rosją dzień po publikacji tygodnika "Sieci", który opisał negocjacje w sprawie umowy z Gazpromem podpisanej w 2010 roku przez rząd Donalda Tuska.
Z informacji tygodnika wynika, że o ile pierwsza instrukcja negocjacyjna z marca 2009 roku zakładała "obronę polskich interesów", o tyle w kolejnej instrukcji, zatwierdzonej przez rząd Donalda Tuska w lipcu 2009 roku, Polska zrezygnowała "ze wszystkich najważniejszych postulatów, gwarantujących bezpieczeństwo energetyczne".
W pierwszej instrukcji z 6 marca 2009 roku jest bowiem m.in. mowa o tym, że strona polska nie dopuści do próby zwiększenia ilości gazu dostarczanego w ramach kontraktu jamalskiego, uzgodnionych Protokołem z dnia 2 lutego 2003 roku, jako rozwiązanie zastępujące kontrakt z RosUkrEnergo AG, a także że "w przypadku podniesienia przez stronę rosyjską statutu EuRoPol Gazu SA strona polska jest zainteresowana utrzymaniem status quo w obszarze podziału kompetencji i sposobu podejmowania decyzji przez zarząd spółki".
Rząd uznaje także w tej instrukcji, że "w interesie strony polskiej jest zawarcie umowy, w oparciu o którą zostanie podpisany kontrakt na dostawy gazu na lata 2009-2014, tj. do czasu, gdy nie powstaną alternatywne od kierunku wschodniego możliwości zapewnienia dostaw, jakimi są gazoport w Świnoujściu i gazociąg Baltic Pipe".
Jednak po wizycie w Moskwie wicepremiera Waldemara Pawlaka w maju 2009 roku instrukcje zostają zmienione - informują "Sieci". "Nie ma już mowy o gazoporcie ani o Baltic Pipe. Rząd dopuszcza zwiększenie dostaw ponad polskie zapotrzebowanie, a 'w interesie strony polskiej' okazuje się podpisanie umowy do roku 2035" - czytamy.
W efekcie, mimo m.in. pism prezydenta Lecha Kaczyńskiego z oczekiwaniem wyjaśnień w sprawie ustępstw rządu, wynegocjowane zostaje niekorzystne do Polski porozumienie - dodaje tygodnik. I dodaje, że rząd Tuska zrezygnował tylko z jednego postulatu i nie wydłużył umowy o dodatkowych kilkanaście lat.
29 października 2010 roku w Warszawie wicepremierzy Polski i Rosji Waldemar Pawlak i Igor Sieczin podpisali umowę. Na jej mocy dostawy rosyjskiego gazu do Polski zostały zwiększone o ok. 2 mld m sześc. rocznie. Zgodnie z umową tranzyt gazu został przewidziany do 2019 r., a dostawy do 2022 r.