Adam Michnik, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej", na spotkaniu KOD w Koszalinie ostro obwiniał PiS. Teza: przez szykany rządu dziennik jest w trudnej sytuacji finansowej i musi zwalniać. Twarde dane wskazują, że "Wyborcza" owszem traci, ale tylko niewiele bardziej niż rynek. A dla Agory teraz i tak ważniejsza jest już sprzedaż popcornu niż wydawanie gazet.
- W tej chwili "Gazeta Wyborcza" jest na celowniku władzy - powiedział redaktor naczelny dziennika Adam Michnik w poniedziałek na spotkaniu w Koszalinie zorganizowanym przez miejscowy Komitet Obrony Demokracji.
Przejawem "represji" polskiego obozu rządzącego wobec "Gazety Wyborczej" ma być ograniczenie prenumeraty przez państwowe instytucje i firmy oraz rezygnacja z wykupywania ogłoszeń przez spółki Skarbu Państwa.
- To nas straszliwie walnęło po kieszeni - powiedział Michnik. I zasugerował, że skutkiem są zwolnienia grupowe w redakcji.
Jeszcze w lutym tego roku Bartosz Hojka, prezes Agory, przekonywał, że większość odbiorców prenumeraty "Gazety Wyborczej" to klienci indywidualni, a skala zamówień od instytucji publicznych to bardzo mała część sprzedaży.
Twarde dane pokazują, że prezes Agory jest bliżej prawdy niż zaangażowany w spory polityczne redaktor naczelny. A finanse giełdowej spółki już od dłuższego czasu ratują zupełnie inne segmenty.
Co z tą "Gazetą"? Sprawdzamy tezy Michnika
Sprzedaż "Gazety Wyborczej" w trzecim kwartale wynosiła 162 tys. egz. - o 8,8 proc. mniej w porównaniu z ub. r. Nie był to jednak spadek wyjątkowy. Inne tytuły wcale nie radziły sobie lepiej - rozpowszechnianie płatne dzienników w Polsce spadło w pierwszych dziewięciu miesiącach roku o 8,5 proc.
"Wyborcza" rekompensowała sobie przy tym straty dwoma podwyżkami cen... i już samo to mogło zniechęcać do kupowania tytułu. Dzięki podwyżkom przychody ze sprzedaży gazety spadły zaledwie o 5 proc.
Owszem, przychody reklamowe "GW" spadają szybciej niż rynek - w ciągu trzech kwartałów tego roku dziennik stracił 22,2 proc. przychodów. A cały rynek spadał o 18,5 proc.
Tyle że w 2015 r. było odwrotnie - reklamy w "GW" spadały tylko o 7,4 proc., gdy rynek tracił 11,5 proc. Równie dobrze można więc powiedzieć, że sytuacja się po prostu wyrównuje.
Dodatkowo, PiS zdaje się nie zauważać innych nóg, na których stoi koncern z Czerskiej. Pozostałe nośniki medialne Agory najwyraźniej umknęły uwadze rządzących.
W internecie przychody reklamowe Agory wzrosły o 12,7 proc., podczas gdy cały rynek zyskiwał tylko 8 proc. Lepiej niż rynek radziły sobie też czasopisma Agory, zarabiając na ogłoszeniach o 7,4 proc. więcej, podczas gdy rynek tracił 8 proc. Dobrze też sytuacja wyglądała w segmencie radiowym i reklamy zewnętrznej.
Gdyby rząd rzeczywiście chciał uderzyć w interesy spółki wydającej "GW", to oczekiwać można by spadków na całej linii. Tymczasem widać je wyłącznie w działalności "Wyborczej".
Mimo deklarowanej nieprzychylności rządu, tytuł utrzymał jednocześnie pozycję lidera wśród dzienników opiniotwórczych. Przyciąga też cały czas większość reklam: 34 procent udziału w reklamie w dziennikach w trzecim kwartale, a 44 proc. jeśli liczyć tylko dzienniki ogólnopolskie.
Popcorn oraz cola ważniejsze niż opiniotwórczy dziennik
Problemy z zyskownością "Gazety Wyborczej", niegdyś flagowego produktu Agory, sprawiają, że w strukturze koncernu robi się ona coraz mniej istotna.
Przychodami segment prasowy zrównał się już prawie z segmentem kinowym. Mówiąc prościej: bilety do kin oraz popcorn, nachosy czy cola dały w trzech kwartałach 184 mln zł przychodów. Podczas gdy sprzedaż gazety oraz zamieszczone w niej reklamy 199 mln zł. Przy tym dynamika dla kin to w tym roku wzrost o 25 proc., a w segmencie prasowym jest ujemna (-9 proc.).
Ale przychody to nie wszystko. Jeśli spojrzeć na zyski, to czysty pieniądz, jaki Agora ma z kin, jest już zupełnie nieporównywalny do tego, co przynosi "Gazeta Wyborcza". Działalność kinowo-filmowa oraz druk książek dały w trzech kwartałach łącznie 38,5 mln zł zysku operacyjnego EBITDA (czyli aż 59 proc. zysków grupy Agora).
W tym samym czasie na "Gazecie Wyborczej" i darmowej "Metrocafe.pl" Agora zarobiła zaledwie 6 mln zł.
Na drugim miejscu w zyskach Agory - 46 proc. zysku EBITDA - jest reklama zewnętrzna (firma AMS). Tu dynamika zysku jest imponująca, bo wynosiła 44 proc. To efekt realizacji zysków na kontraktach z nośników na przystankach w Warszawie oraz prawdopodobnie efekty ustawy krajobrazowej, która przegłosowana w poprzednim roku ukróciła nieco konkurencję dla Agory. Wzrost przychodów segmentu w przeliczeniu na nośnik o 13 proc. wskazuje na wzrost cen w tym roku.
Gdyby teraz chcieć kontrować tezy Adama Michnika, to można by zauważyć, że władzę w Warszawie ma przedstawicielka Platformy Obywatelskiej, ustawę krajobrazową głosowano też za rządu PO-PSL. Jeśli do tego dołożyć likwidację prenumeraty "Wyborczej" w urzędach i zabranie z niej ogłoszeń państwowych, to nerwowość przedstawicieli dziennika nie dziwi.
Dla giełdowej spółki z pewnością jednak lepiej, jeśli zaczyna funkcjonować tak, jak wszyscy pozostali na rynku. Polityczne zyski na dłuższą metę osłabiają, bo odzwyczajają firmę od prawdziwej konkurencji.