Szantaż psychologiczny, rusofobiczna postawa - słowa pełnomocnika polskiego rządu o rezygnacji z długoterminowej umowy z Gazpromem, którą odebrano jako zapowiedź całkowitego odwrotu od rosyjskiego gazu, wywołała w Rosji ostre komentarze. Wiceszef koncernu wyraża zdziwienie stanowiskiem Polski, ale w tym samym czasie chwali się, że Gazprom ma najniższe koszty wydobycia gazu na świecie.
20 dol. wraz z podatkami wynosi dla Gazpromu koszt wydobycia 1000 m3 gazu ziemnego - ujawnił we wtorek wiceprezes koncernu Aleksander Miedwiediew, cytowany przez "Wiedomosti". Jak oceniają cytowani przez gazetę rosyjscy analitycy, całkowity koszt 1000 m3 gazu po doliczeniu kosztów transportu, podatków i cła eksportowego wynosi w Europie 130-140 dol. Bez cła jest to 80-85 dol.
Jak przewiduje wiceszef Gazpromu, w bieżącym roku średnia cena gazu w Europie spadnie do 167-171 dol. za tysiąc m3, z 240 dol. w 2015 r. Rosyjskie Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego poinformowało, że cena 1000 m sześc. gazu na granicy niemieckiej w kwietniu wynosiła 161,9 dol.
W odpowiedzi na opinie analityków, sugerujących konieczność obniżenia cen, Miedwiediew stwierdził, że Gazprom nie widzi potrzeby angażowania się w wojnę cenową na europejskim rynku, aby skutecznie stawić czoło konkurencji, także w postaci skroplonego gazu z USA.
Żadnych działań Gazpromu - według deklaracji Miedwiediewa - nie spowoduje także głośna poniedziałkowa zapowiedź przedstawiciela polskiego rządu o zamiarze rezygnacji Polski z kontraktów długoterminowych z rosyjskim koncernem po wygaśnięciu obecnej umowy w 2022 r. Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, powiedział, że jeśli cena rosyjskiego gazu będzie konkurencyjna, polska strona "nie wyklucza" kupowania go, ale "na pewno nie w ramach długoterminowego kontraktu".
Jak powiedział Naimski, dzięki gazoportowi w Świnoujściu, Polska będzie mogła importować 5 mld m3 gazu rocznie, a możliwość sprowadzenia kolejnych 10 mld m3 rocznie ma zapewnić planowany pomorski gazociąg z Norwegii. Plany tej inwestycji, która miałaby zostać ukończona do 2022, mają zostać ogłoszone do końca bieżącego roku.
- Każdemu oczywiście wolno wybierać, jak będzie kupował gaz i zabezpieczał konkurencyjność gospodarki - odparł wiceprezes Gazpromu. I zakpił z opinii, że amerykański gaz LNG może być "panaceum" na gaz rosyjski. - Dużo było wrzawy wokół wypłynięcia amerykańskiego tankowca do Europy, ale pooddychawszy powietrzem cenowym w Europie, odpłynął z Portugalii w inne miejsce - stwierdził. Szefowa spółki Gazprom Eksport Jelena Burmistrowa ocenia, że rosyjski gaz zawsze będzie bezkonkurencyjny cenowo, a opinie o nieopłacalności importu gazu skroplonego padają też z ust rosyjskich komentatorów.
Jak jednak stwierdza Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny branżowego serwisu BiznesAlert.pl, trudno o wiarygodne potwierdzenie tych opinii, ponieważ zapisy umów gazowych są tajne. Ekspert ocenia, że tak jak w przypadku Litwy, import LNG z Norwegii może okazać się tańszy od oferty Gazpromu, a tym bardziej realne jest to w przypadku ewentualnego gazociągu z Norwegii.
- Według polskiego operatora Gaz-System, ze względu na niekorzystne warunki umowy z Rosjanami, Polska traci rocznie 400 mln złotych - podkreśla Jakóbik. - O zawyżaniu cen dla klientów Europy Środkowo-Wschodniej przez Gazprom mówi Komisja Europejska w zarzutach sformułowanych w toku śledztwa antymonopolowego. Okazuje się więc, że w pierwszej kolejności to rosyjski monopolista obciąża Polaków politycznie zawyżoną ceną dostaw - dodaje.
Państwowa spółka PGNiG konsekwentnie odmawia odpowiedzi na pytania, ile płaci Gazpromowi za gaz w ramach kontraktu jamalskiego, zasłaniając się tajemnicą handlową, ale w zgodnej opinii analityków ceny, jakie Gazprom narzuca Polsce, od lat należą do najwyższych w Europie.
Rok temu rosyjska agencja Interfax opublikowała, bazujący na informacjach uzyskanych od Gazpromu, wykaz cen gazu dla poszczególnych krajów europejskich. Z danych tych wynikało, że w 2014 roku Polska płaciła rosyjskiemu koncernowi średnio 379 dol. za 1000 m3 gazu, podczas gdy takie kraje jak Niemcy Austria i Francja płaciły mniej niż 340 dol. Wyższą cenę miała tylko Grecja - 400 dol.