W ubiegłym tygodniu Miller prowadził rozmowy z tureckim ministrem do spraw energetyki i bogactw naturalnych Beratem Albayrakiem, podczas których ustalono, że przyśpieszone zostaną wszelkie konieczne procedury pozwalające na szybkie uruchomienie tego projektu.
"Rozpoczęcia wydawania zezwoleń to pozytywna wiadomość dla Gazpromu" - głosi oświadczenie wydane przez Millera.
W poniedziałek Miller oświadczył, że strona turecka oferuje możliwość dostarczania gazu przez Turecki Potok do granicy turecko-greckiej.
Prezes Gazpromu zaznaczył też, że rozmowy ze stroną turecką dotyczą wyłącznie budowy gazociągu po dnie Morza Czarnego z Rosji do Turcji, a nie są rozpatrywane inne warianty, jak budowa rurociągu do Bułgarii (tak jak zakładał projekt South Stream).
Rosja i Turcja zaczęły rozmawiać o budowie gazociągu pod koniec 2014 roku, gdy Moskwa zrezygnowała z budowy gazociągu South Stream (przez Bułgarię) po sprzeciwie Komisji Europejskiej. Pierwotny projekt Tureckiego Potoku przewidywał budowę gazociągu o maksymalnych mocach przesyłowych szacowanych na 63 mld metrów sześciennych. Jednak potem Gazprom ogłosił, że rezygnuje z połowy mocy planowanego gazociągu i że jego przepustowość wyniesie 32 mld metrów sześciennych. Następnie w realizacji projektu przeszkodził kryzys polityczny na linii Moskwa-Ankara.
Pod koniec lutego br. Gazprom podpisał z koncernami z Grecji (DEPA) i Włoch (Edison) list intencyjny dotyczący dostaw gazu przez Morze Czarne i niewskazane państwa trzecie do Grecji, a dalej do Włoch. Wskazano wówczas, że strony zamierzają wykorzystać rezultaty prac wykonanych w ramach projektu ITGI Posejdon.
W pierwotnej wersji przez ITGI do Włoch miał być sprowadzany gaz z Azerbejdżanu przez gazociąg TANAP, ale po 2009 roku nastąpił impas w realizacji tego projektu, związany z wybraniem przez Azerbejdżan gazociągu TAP jako trasy dostaw surowca.