Tracimy miliardy. Polska jest jedynym krajem, któremu Gazprom nie płaci za przesył gazu. Winna jest umowa zawarta za rządów PO-PSL. I nic się nie zmieni, dopóki kontrakt wygaśnie.
- Polska jest jedynym krajem, przez który Gazprom przesyła swój gaz i nie płaci. Płaci na Ukrainie, płaci na Białorusi, płaci w innych krajach, a w Polsce nie – mówi money.pl minister Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. To wnioski po odtajnieniu raportu Najwyższej Izby Kontroli w sprawie umów gazowych z 2010 roku.
Przez te umowy tracimy miliardy. Nie dostajemy nic za tranzyt. I do końca kontraktu, czyli do 2020 r. nic nie dostaniemy. – Taka jest umowa. Nic się nie da zrobić. Trzeba czekać aż kontrakt wygaśnie. Sprawa jest też w prokuraturze, proces toczy się w trybie niejawnym. Poczekajmy na rozstrzygnięcie – mówi w rozmowie z money.pl minister Piotr Naimski.
Postanowiliśmy podliczyć, ile realnie Polska traci na braku opłat za tranzyt gazu. Nasze wyliczenia oparliśmy na uśrednionej stawce płaconej przez Gazprom innym krajom. To ok. 3 dol. za tysiąc metrów sześciennych gazu transportowanego na dystansie 100 km. Ukraina dostaje 2,7 dol. Kraje zachodnie mogą liczyć na stawki przekraczające 4 dol.
Polski odcinek gazociągu mierzy ok. 680 km. Rocznie przepływa przez niego ponad 30 mld metrów sześciennych gazu. A to oznacza, że Gazprom powinien nam płacić ponad 600 mln dolarów. W przeliczeniu po aktualnym kursie dolara daje to grubo ponad 2 mld zł rocznie.
Przesył gazu przez Polskę / money.pl
Piechociński kontratakuje
Umowy podpisano w 2010 roku. Rządziła wówczas koalicja PO-PSL. W tym czasie ministrem gospodarki był wicepremier Waldemar Pawlak. W 2012 roku obie funkcje, wicepremiera i ministra gospodarki, przejął Janusz Piechociński.
Były premier w rozmowie z money.pl odpowiada na zarzuty Naimskiego. - Nie prowadzę dialogu z niepoważnym facetem, który w poważnych sprawach prowadzi dyskusję na poziomie dna – mówi Piechociński.
- Jeśli Pan Naimski chce to, przy pomocy tak szacownej redakcji jak money.pl, spotkajmy się na 2-godzinnej debacie. Usiądźmy z dokumentami przy jednym stole i wymieniajmy się merytorycznymi argumentami. Bo teraz nie ma klimatu do jakiejkolwiek rozmowy. Pan Naimski wyrywa coś z kontekstu i wykrzykuje jakieś hasła – mówi nam były wicepremier i minister gospodarki.
Piechociński dodaje, że obecna władza zarzuca poprzedniej uzależnienie się od rosyjskiej strony. A sama ściąga rosyjski węgiel do Polski. Ponadto to PiS zaczął negocjacje z Gazpromem. Rozmowy rozpoczęły się jeszcze w 2006 roku.
- Niech Pan Naimski powie, jak negocjował rząd PiS za jego czasów. Z jakiej pozycji startowali. Przez monopolistyczną pozycję Gazpromu i decyzje poprzedników zapadły takie decyzje, jakie zapadły. A Pan Naimski wmawia, że podczas rozmów było 5 osób ze strony polskiej, 5 z rosyjskiej, a pod stołem 5 walizek z pieniędzmi. To niepoważne – krytykuje ministra Naimskiego były wicepremier.
Raport NIK
Najwyższa Izba Kontrolio sprawie wiedziała już w 2013 roku. Dopiero w tym raport został odtajniony. Jak czytamy w raporcie, Izba stwierdziła nieprawidłowości w działaniach ministra gospodarki w zakresie uzgadniania porozumień międzynarodowych w latach 2009-2010. Kontrolą objęte były lata 2006-2011, czyli zarówno rządy PiS, jak i PO-PSL. Negatywnie oceniono przede wszystkim działania Ministerstwa Gospodarki w rządzie Donalda Tuska.
Zdecydowana krytyka NIK dotyczy włączenia do rządowej instrukcji negocjacyjnej w sprawie dostaw gazu z Rosji propozycji strony rosyjskiej. Pojawiło się w niej zalecenie przedłużenia kontraktu jamalskiego aż do 2037 r., choć wcześniej zalecano podpisanie umowy tylko do 2014 r. ze względu na perspektywę nowych źródeł dostaw gazu, głównie poprzez budowany wówczas terminal LNG w Świnoujściu.
NIK po sporządzeniu raportu w czerwcu 2013 r. przesłał go do prezydenta, premiera, marszałka Sejmu, marszałka Senatu i właściwych komisji parlamentarnych. Raport zawierający komplet informacji był dostępny w trybie niejawnym dla najważniejszych organów państwa oraz dla parlamentarzystów.
O zdjęcie klauzuli "zastrzeżone" do prezesa NIK w lutym 2017 r. zwrócił się Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
- To na mój wniosek NIK odtajniła ten dokument. Wszcząłem tę procedurę, żebyśmy mieli możliwość rzeczywistego zapoznania się z sytuacja, która była stworzona przede wszystkim przez działania Ministerstwa Gospodarki w rządzie PO-PSL. To nie są badania historyczne, to są kwestie, które determinują także bieżącą sytuację – mówił Naimski.
Bieżąca sytuacja wygląda następująco. Przez nasz kraj Gazprom rocznie wysyła blisko 30 mld m sześc. gazu na Zachód. Jednak nic z tego nie mamy. Dlaczego? Winna jest umowa, którą zawarto w 2010 roku. Polska strona porozumiała się z rosyjską w sprawie spółki EuRoPol Gaz, która zrządza gazociągiem jamalskim. Zgodnie z umową propozycje stawek za tranzyt muszą zaakceptować zarówno przedstawiciele PGNiG, jak i Gazpromu. A te zatwierdzić musi jeszcze Urząd Regulacji Energetyki.
- Oddano Rosjanom możliwość zablokowania funkcjonowania spółki EuRoPol Gaz. W wyniku ustaleń, spółka nie była w stanie podejmować faktycznie decyzji, gdyż przy każdej decyzji potrzebny jest konsensus strony polskiej i rosyjskiej. Konsekwentnie od tamtego czasu strona rosyjska blokuje decyzje – podkreśla Naimski. Dlatego w praktyce Polska na przesyle rosyjskiego gazu nic nie zarabia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl