W piątek rozmowę z Miedwiediewem przytacza agencja Reuters. Wiceprezes Gazpromu przestrzega w niej, że zapotrzebowanie Europy na gaz rośnie, a dostawy z Zachodu go nie pokryją. Dlatego Europa już teraz powinna decydować się i składać deklaracje, że od Rosji będzie brała więcej.
Słowa Miedwiediewa padły niedługo po tym, jak głos w sprawie dostaw gazu na świecie zabrał prezydent USA Donald Trump. Trump powiedział, że widzi potrzebę widzi potrzebę zredukowania potęgi dwóch wielkich graczy na gazowym rynku - Rosji i krajów należących do OPEC.
Jak jednak przestrzegł Miedwiediew, dostawy z Ameryki mogą wcale nie być dla Europy takie opłacalne. Nie będą też zbyt duże. Z kolei Katar - od którego Polska bierze już część gazu - będzie wolał zaopatrywać rynki azjatyckie.
Gazprom ani myśli zależeć tylko od popytu z Europy. W przyszłym roku na dużą skalę ruszą dostawy z Rosji do Chin. Mimo to Moskwa stara się ugrać jak najwięcej również na Starym Kontynencie.
Reuters przypomina jednak, że dla Rosji dostawy gazu do Europy to również kwestia gry politycznej. Były już bowiem przypadki, w których Kreml przykręcał kurek "nieposłusznej" Ukrainie. Ostatnio za sprawą wojny w Donbasie i aneksji Krymu.