Wicepremier był pytany w "Wiadomościach" o piątkowe słowa, w których przeprosił tych, którzy mogli poczuć się urażeni, wymieniając Zofię Komorowską, Różę Rzeplińską, Jana Jakuba Wygnańskiego.
Gliński podkreślił w rozmowie z dziennikarzem "Wiadomości" TVP, że w Polsce jest "ostry spór polityczny, można powiedzieć wojna polityczna czy ideologiczna". Jak dodał, jest on też widoczny w polskich mediach.
- Nie sądzę, żeby ten spór mógł być rozwiązany, że czymś dobrym w tej atmosferze, jest sięganie do argumentów dotyczących na przykład koneksji rodzinnych - podkreślił.
- To jest wojna, w której biorę udział od wielu lat, ponieważ uważam, że mój obóz ma w tej wojnie rację. Ale to jest wojna, w której nie godzę się na to, żeby nie brać jeńców i żeby w niewolę brać czyjeś dzieci. Chodzi o cywilizowane warunki sporu politycznego w Polsce - powiedział.
Gliński ocenił, że nie ma demokracji bez aktywności obywatelskiej. - Jeżeli to się łączy w sposób uproszczony, nieprofesjonalny, bez podstawowej wiedzy, tak jak w materiale, który państwo pokazali dotyczącym funkcjonowania tego sektora, jest to niepotrzebne - powiedział.
- W państwa stacji, w Telewizji Publicznej, od jakiegoś czasu próbuje się zupełnie niepotrzebnie prowadzić krucjatę przeciwko sektorowi pozarządowemu - dodał.
W ocenie Glińskiego, sektor pozarządowy "nie działa źle dlatego, że takie czy inne osoby z kimś spokrewnione w nim działają, tylko z zupełnie innych powodów".
Wicepremier powiedział także, że przepraszał w imieniu własnym, "osoby, która w polskim rządzie jest odpowiedzialna za programy dotyczące społeczeństwa obywatelskiego".