- My nie jesteśmy przygotowani na to w żaden sposób. To inwestycja rządowa. Póki co, to ziemia należąca do co najmniej kilkuset właścicieli - mówi w rozmowie z money.pl Andrzej Kolek, wójt gminy Baranów, na terenie której ma powstać Centralny Port Lotniczy.
To będzie największa inwestycja infrastrukturalna Polski od dziesiątek lat. Skalą i rozmachem może przypominać stawianie Gdyni w XX-leciu między wojennym. W środku pola, mniej więcej w połowie drogi między Warszawą a Łodzią prawdopodobnie powstać ma lotnisko, które obsługiwać będzie nawet kilkadziesiąt milionów pasażerów rocznie. Taką informację w poniedziałek przekazała Informacyjna Agencja Radiowa. Na razie nie potwierdzili jej rządowi urzędnicy.
Sam Baranów raczej z tego powodu się nie cieszy. Dziś to skromna wiejska gmina, którą mija się jadąc autostradą A2 z Warszawy do Poznania.
- To są zwykłe pola, na których od jakiegoś czasu ludzie się budują. Te tereny nigdy nie były szykowane pod tak wielką inwestycję. Nikt nie zakładał, że kiedyś powstanie tam takie gigantyczne lotnisko. Ludzie tam normalnie żyją we wsiach i miejscowościach - mówi w rozmowie z money.pl wójt gminy Andrzej Kolek.
Jego zdaniem rząd będzie musiał wywłaszczać ludzi z ich domów. Tereny pod przyszłe lotnisko to bowiem zwykłe pola i działki, a nie na przykład miejsce po byłym poligonie.
- Wydawałem decyzje pozwalające na budowę domów, bo nigdy niczego wielkiego tam nie planowano. Sam mam na tym terenie działkę, myślałem o rozbudowie domu - mówi.
Jak dodaje, o domniemanej decyzji rządu nikt go nie poinformował. Sam też specjalnie nie lobbował za tym, bo większość mieszkańców jego gminy raczej sceptycznie podchodzi do inwestycji. Boją się, że spokojna okolica zmieni się nie do poznania. A zamiast pól, łąk i lasów będzie asfalt, beton i przede wszystkim huk samolotów.
- Nie powiem są tu osoby, które się z tego ucieszą, ale wydaje mi się, że większość jednak lotniska nie chce. Choć procentowo trudno byłoby mi to jakoś ująć - dodaje.
Pytany o szanse związane z gigantyczną, wartą 30 mld zł inwestycją, odpowiada, że on raczej boi się zamieszania związanego z budową.
- Decyzja, decyzją ale to trzeba jakoś wykonać. Powiązać z układem komunikacyjnym. Trzeba zbudować drogi, linie kolejowe. Autostrada A2 już jest zakorkowana. Kolej dużych prędkości jest tylko w planach - stwierdza.
Burmistrz dodaje, że obawia się też scenariusza z budowy lotniska Berlin-Brandenburg w Schonefeld pod stolicą Niemiec. Tam prace ślimaczą się, a otwarcie inwestycji było już kilkukrotnie przekładane. - A to naród lepiej zorganizowany niż my, prawda? - pyta wójt.
Na razie jego Baranów zamiast szykować się na przyjęcie Airbusów A320 z Londynu, Dreamlinerów z Pekinu czy gigantycznych A380 z Dubaju, przygotowuje się na Dzień Szarlotki. W programie jest m.in. kiermasz rękodzieła, gra terenowa czy konkurs na najlepsze ciasto z jabłkiem.