Goldman Sachs jest chyba najczęściej pojawiającym się na czołówkach mediów bankiem inwestycyjnym, jeśli chodzi o manipulacje kursami instrumentów finansowych. Nie zraża to Donalda Trumpa, który nominował już drugą ważną osobę z tego banku w skład swojego przyszłego gabinetu. Kilka lat temu Goldman Sachs zachwiał kursem złotego i dużo na tym zarobił. Często zatrudnia byłych polityków, w tym byłego polskiego premiera.
Prezes banku Goldman Sachs Gary Cohn ma być szefem Narodowej Rady Gospodarczej w Białym Domu, gdy stery w państwie przejmie Donald Trump - donoszą media w USA. 56-letni Cohn uważany jest za numer dwa w Goldman Sachs, po obecnym dyrektorze generalnym tego banku Lloydzie Blankfeinie.
Narodowa Rada Gospodarcza to ciało ustanowione przez prezydenta Billa Clintona, które koordynuje politykę gospodarczą w Białym Domu.
Choć Cohn to zarejestrowany Demokrata, to swoje stanowisko ma zawdzięczać, według mediów, znajomościom. Jest przyjacielem męża córki Trumpa, Ivanki Trump, Jareda Kushnera, który należy do najbliższych doradców prezydenta elekta.
Główna krytyka komentatorów dotyczy jednak tego, że Cohn wywodzi się z Goldman Sachs, tak samo, jak wybrany wcześniej na szefa resortu skarbu w gabinecie Trumpa finansista Steven Mnuchin, który przepracował w tym banku 17 lat.
Czołowy spekulant świata. Wywołał trzęsienie ziemi na złotym
Goldman Sachs to bardzo kontrowersyjna instytucja. Jest uznawany za czołowego spekulanta świata.
Dla Polski najbardziej uciążliwym przejawem aktywności banku na rynku walutowym był przełom roku 2008 i 2009. Kurs euro względem złotówki wzrósł „nagle” z poziomu 3,20 w sierpniu 2008 r. do 4,92 w lutym 2009 r. Działo się to wkrótce po tym, jak były polski premier Kazimierz Marcinkiewicz objął funkcję doradcy w londyńskiej siedzibie Goldman Sachs.
Sam bank przyznał się, że doprowadził do tego skoku. W lutym 2009 r. zadeklarował, że na manipulacji złotym zarobił wystarczająco dużo, bo 7,9 proc.
Powodem rezygnacji Goldman Sachs z dalszej spekulacji miała być wcześniejsza od deklarowanej interwencja na rynku rządu Donalda Tuska, który wstępnie zapowiadał zbijanie kursu od poziomu 5 zł.
Spadek kursu złotego był wtedy niebezpieczny dla rządu. Mógł spowodować przekroczenie poziomu zadłużenia budżetu powyżej granic konstytucyjnych. Być może Marcinkiewicz był tą osobą, która to bankowi uświadomiła. Dług zagraniczny wyceniany w złotym w ciągu pół roku urósł o 54 proc. tylko przez zmianę kursu euro, co mogło skutkować koniecznością uchwalania budżetu bez deficytu.
Podobne „atrakcje” gigant zafundował wtedy Węgrom na forincie i Czechom na koronie. Analitycy Goldman Sachs w informacji o rezygnacji z dalszych działań podali wprost, że osłabienie walut regionu Europy Środkowo-Wschodniej było większe niż zakładali i przesadzone w porównaniu z sytuacją makroekonomiczną. Dlatego bank wycofał się z zyskiem po „zaledwie” pół roku spekulacji.
Kryzys żywnościowy
Goldman Sachs jest przy tym jednym z banków, które oskarżano o kryzys żywnościowy w 2008 r. Ceny produktów spożywczych w wyniku spekulacji giełdowych doszły do tak wysokich poziomów, że ocenia się, że aż 250 milionów ludzi doprowadziły do życia w głodzie. Badania przeprowadzone przez ONZ i Bank Światowy wskazywały na bezpośrednie przełożenie spekulacji na giełdach towarów żywnościowych na wzrost ich realnych cen na całym świecie.
Bank manipulował też kursami akcji w Korei Południowej, za co aresztowano jego pracownika w 2011 roku. Udowodniono sztuczne pompowanie kursów wybranych spółek przez umówionych brokerów.
Goldman Sachs jest też uznawany za głównego winowajcę spadkowego trendu na złocie, który rozpoczął się pod koniec 2012 r. Dokonał tego swoimi raportami, w których zalecał sprzedaż kruszcu i prognozował ostre jego spadki, co stało się samospełniającą przepowiednią. Rekomendując sprzedaż, jako główny argument bank podawał przy tym własną prognozę, która opierała się na informacji o spadającym rynku, mimo że ten... przed raportami Goldman Sachs wcale nie spadał.
W listopadzie 2014 r. amerykański producent biżuterii wytoczył przeciw Goldmanowi i HSBC proces o manipulacje cenami metali szlachetnych na przestrzeni ośmiu lat. Był to pierwszy tego rodzaju pozew w Stanach Zjednoczonych.
Bank politycznie zaangażowany
Podczas kampanii Trump wielokrotnie atakował sektor finansowy, a w jednym ze spotów wyborczych oskarżył prezesa Goldman Sachs o "okradanie naszej klasy robotniczej". Zarzucał też kandydatce Demokratów Hillary Clinton, że wzbogaciła się udzielając płatnych wykładów dla tego banku.
Choć teraz zatrudnia jego pracowników, to Trump miał wtedy sporo racji. Od wielu lat Goldman Sachs próbuje promować swoich pracowników na kluczowe stanowiska w strukturach wielu państw. I odwrotnie - urzędnicy po zakończeniu pracy dla rządu obejmują intratne posady w banku.
Tuż przed objęciem funkcji premiera Włoch Mario Monti pracował na stanowisku starszego doradcy w Goldman Sachs.
W przypadku Grecji Goldman także pojawia się w zarzutach, dotyczących manipulacji realnym zadłużeniem przed przystąpieniem do strefy euro. Główną rolę odegrał tu Petros Christodoulou, ówczesny prezes Narodowego Banku Grecji. Christodoulou, który zaczynał karierę w Goldmanie, obecnie sprawuje funkcję zastępcy prezesa Narodowego Banku Grecji.
Doradcą Goldman Sachs był też Otmar Issing, uznawany za architekta euro. Był członkiem zarządu Bundesbanku przekształconego w Europejski Bank Centralny. Antonio Borges - do niedawna prezes europejskiego oddziału MFW - przez lata był dyrektorem zarządzającym w Goldman Sachs.
Przykładem z naszego kraju może być wspomniany wcześniej Kazimierz Marcinkiewicz - premier pierwszego rządu PiS w latach 2005 - 2006. W 2008 r. objął on funkcję doradcy w londyńskiej siedzibie Goldman Sachs.
Historia powiązań banku z politykami sięga zresztą początków ubiegłego wieku. Poprzez sponsorowanie prezydentów, począwszy od Roosevelta, zyskiwał przychylność oficjeli.