Chcemy pokazać światu, że w Polsce trwa cicha rewolucja gospodarcza, która przeprowadzi kraj z gospodarki imitacji do gospodarki innowacji - powiedział wiceminister rozwoju Tadeusz Kościński. Temu - jak mówił - służą m.in. zmiany modelu promocji polskiej gospodarki.
- Najważniejsze dla mnie jest, żeby nasi partnerzy zrozumieli, że Polska przechodzi z gospodarki bazującej na imitacji do gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach i że mamy dość dużo do zaoferowania światu - mówił wiceszef MR.
Podkreślił, że dziś Polska produkcja to o wiele więcej niż zdrowa żywność.
Według wiceministra najbliższe temu co dziś dokonuje się w polskiej gospodarce jest hasło "Smart means Poland", promujące Polskę na targach przemysłowych Hannover Messe 2017. Jego zdaniem hasło wskazuje na to, że Polska aspiruje do roli lidera w gospodarce innowacyjnej.
Hannover Messe to największa impreza przemysłowa w świecie. Odbywa się w Hanowerze między 24 a 28 kwietnia. W tym roku Polska jest krajem partnerskim imprezy.
Kościński zwrócił uwagę, że często problemem w promocji polskiej gospodarki są ograniczone do lokalnego rynku oczekiwania małych i średnich przedsiębiorstw. - Mają ambicje, by być najlepszą firmą w mieście, regionie czy w kraju, ale często na tym poprzestają. Nie chcą być najlepsi na świecie - zauważył. - Tymczasem dużo rodzimych firm oferuje produkty, które się wyróżniają - muszą tylko wyjść z nimi na zewnątrz - powiedział.
Dodał, że polskie firmy przez ostatnich ponad 20 lat "były bardziej zwrócone na krajowy rynek". - Te, które eksportowały, koncentrowały się na Unii Europejskiej - 80 proc. naszego eksportu to sprzedaż do krajów UE. Jesteśmy bardzo uzależnieni od gospodarki unijnej. I to chcemy teraz zmienić - przypomniał.
Jak wskazał, Ministerstwo Rozwoju chce przekonać polskie firmy do wyjścia na duże międzynarodowe rynki, na których mogą oferować swoje produkty i usługi. I jednocześnie chce przekierować ich zainteresowanie z Unii na rynek globalny lub specyficzne rynki Dalekiego Wschodu, Afryki czy Ameryki. - To najważniejsze, co musimy zrobić - zaznaczył wiceminister.
Przypomniał, że dotąd promocja polskiego handlu i inwestycji była prowadzona przez podlegające Ministerstwu Rozwoju, wydziały promocji handlu i inwestycji (WPHI), czyli jednostki dyplomatyczne, znajdujące się zazwyczaj w tym samym miejscu co ambasada.
- Ambasady często są w dzielnicach dyplomatycznych, a nie handlowych. To jest pierwszy kłopot. Drugi - skoro jest to jednostka dyplomatyczna, to nie może zarabiać na siebie, nie może prowadzić działalności komercyjnej, co też nastawia ją na promocję pasywną, niewymierną - wyjaśnił.
- Likwidujemy więc nasze WPHI na świecie. Większość z nich jest w Europie, a tu systemy gospodarcze są bardzo podobne - właściwie można prowadzić biznes przez internet, a więc trochę inaczej będziemy wykorzystywać swoje zasoby. W dodatku zasoby dyplomatyczne, które są bardzo drogie - zaznaczył.
- Tego nie będzie w przypadku biur handlowych. Będą to jednostki na bazie komercyjnej, które zamiast przy ambasadzie, mogą funkcjonować w dzielnicach handlowych. Będziemy otwierać je tam, gdzie jest biznes - tłumaczył wiceminister.
Nowe biura handlowe będą podlegały Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH). Jak wskazał, będą działać na zasadach komercyjnych i będą mogły zarabiać na siebie. Wiceminister tłumaczył, że z jednej strony chodzi o oferowanie przedsiębiorcom darmo informacji na temat rynku, z drugiej o realizację zleceń już za opłatą.
- Poza tym będziemy mogli zatrudniać ludzi, znających się na lokalnym rynku (...), nie musimy już ponosić kosztów związanych z ich przyjazdem i pobytem. Możemy płacić normalne stawki rynkowe, jakie obowiązują lokalnie - mówił. W jego ocenie "to wszystko przyniesie ogromne oszczędności.