Stany Zjednoczone są obecnie liderem wzrostów wśród gospodarek wysokorozwiniętych, ożywienie widać też w krajach eurolandu. Dla Polski perspektywy również są korzystne - wskazali ekonomiści uczestniczący w piątkowej debacie w Szczyrku.
Mirosław Gronicki - minister finansów w drugim rządzie Marka Belki - przypomniał, że przez wiele lat uważano, iż przyszłość światowej gospodarki zależy od takich państw jak Brazylia czy Chiny, które wraz z krajami wschodzącymi ciągnęły w górę globalny wzrost. Problem stanowiły z kolei państwa wysokorozwinięte. Jego zdaniem doszło jednak do zmiany: gospodarki wysokorozwinięte wracają na ścieżkę wzrostu adekwatną dla ich potencjałów.
Gronicki podkreślił, że liderem wzrostów są Stany Zjednoczone. - Stany Zjednoczone wyszły z kryzysu i umocniły swoją pozycję lidera w gospodarce światowej. W problematycznej sytuacji jest euroland, choć widać, że też się odbił. Poprawa jest wolniejsza niż w Stanach Zjednoczonych, ale w ciągu najbliższych kilku lat będzie podobna do amerykańskiej. Wyjątkiem jest Wielka Brytania, która ma swoją walutę i inne relacje z gospodarką światową, co sprawi, że wyjdzie z kryzysu szybciej niż euroland - podkreślił.
Jak ocenił Gronicki niepokojąca jest natomiast sytuacja w krajach takich jak Brazylia, Rosja, Indie, czy Chiny. - One, może z wyjątkiem Indii, mają ogromne kłopoty finansowe i gospodarcze. Największe Brazylia, nieco mniejsze Rosja. To trzeba brać pod uwagę, bo kształtuje sytuację na rynkach wschodzących - powiedział były minister finansów.
Według niego jednak jest mało prawdopodobne, że obecne kłopoty Chin będą miały skutki globalne. - Chiny, choć są dużą gospodarką, nie są w stanie zachwiać ożywienia w Stanach Zjednoczonych i stopniowego przyspieszania tempa wzrostu w UE - zaznaczył Gronicki.
Co nas chroni?
Prof. Andrzej Sławiński, były członek Rady Polityki Pieniężnej, zwrócił uwagę, że Polska należy do gospodarek wschodzących, ale to, co ją chroni przed zakłóceniami, to fakt, że jest makroekonomicznie zrównoważona. - Mamy stworzone warunki do zrównoważonego wzrostu, a perspektywy utrzymania na tej ścieżce są korzystne - zaznaczył.
Sławiński wskazał zarazem, że po globalnym kryzysie bankowym napływ inwestycji bezpośrednich i nowoczesnych technologii do Polski zmniejszył się, co ma wpływ na osłabienie tempa wzrostu. - Europa wraca jednak na ścieżkę wzrostu. To powinno się przełożyć na wzrost wykorzystania mocy wytwórczych, a poziom inwestycji bezpośrednich w naszym regionie zacznie stopniowo rosnąć - dodał.
Zdaniem prof. Sławińskiego makroekonomiczne ramy umożliwiają Polsce zrównoważony wzrost na poziomie powyżej 3 proc. rocznie. Pozwala to m.in. na optymizm w spojrzeniu na rynek pracy.
Prof. Jerzy Hausner z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie wskazał, że jeszcze na początku XXI w. zatrudnienie w Polsce zwiększało się dopiero przy wzroście PKB rzędu 5 proc. W tej chwili występuje już przy 3 proc. - To zasadnicza zmiana, jaka dokonała się w Polsce. Nie jest ona koniunkturalna, lecz strukturalna. Ci, którzy wskazują, że jest to tylko poprawa wskaźników wynikająca z emigracji mylą się. My po prostu potrafimy efektywnie wykorzystywać zasoby pracy - podkreślił Hausner.
Były wiceminister pracy i polityki społecznej Jacek Męcina stwierdził, że rynek pracy w Polsce zmierza ku równowadze, a ponad 16 mln zatrudnionych wskazuje, że jego kondycja się poprawia. Wśród szeregu instrumentów, które przyczyniły się do tego wymienił rządowy program "Pierwszy Biznes - Wsparcie w Starcie". - Ten program to przykład nie tylko walki z bezrobociem, ale też prewencji, gdy młodzi, już podczas studiów otrzymują szansę na inwestycje w przedsiębiorczość - mówił Męcina.
Dzięki programowi powstało prawie 3 tys. małych firm. Jak wskazał wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego Radosław Stępień przede wszystkim zajmują się one handlem i usługami. Charakteryzują się doskonałym rozeznaniem lokalnego rynku, co gwarantuje ich stabilność.
Prezes Małopolskiego Funduszu Ekonomii Społecznej, który prowadził fundusz pożyczkowy, Rafał Sułkowski podkreślił, że istotnym krokiem w dalszym rozwoju programu jest rozbudowa wsparcia kapitałowego. - Kwoty oferowane teraz to 70-80 tys. zł. Wystarczają na rozpoczęcie poważniejszej działalności, ale są zbyt małe, by myśleć o bardziej zaawansowanym projekcie technologicznym - dodał.
Rządowy program ,,Pierwszy biznes - wsparcie w starcie" realizuje Bank Gospodarstwa Krajowego. Jego celem jest rozwój przedsiębiorczości oraz tworzenie nowych miejsc pracy, jako elementów rozwoju rynku pracy, przeciwdziałania bezrobociu i promowania zatrudnienia. Wystartował on w 2013 r.
W ramach programu wybrani przez BGK pośrednicy finansowi udzielają nisko oprocentowanych pożyczek na podjęcie działalności gospodarczej lub utworzenie miejsc pracy dla bezrobotnych. Ich maksymalna kwota wynosi 20-krotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Kwota przeznaczona na ten cel wynosiła 120 mln zł.