Muszka oliwna oraz fatalne warunki atmosferyczne sprawiły, że włoskie gaje oliwne nawiedziła klęska nieurodzaju. Oliwa z oliwek z tegorocznych zbiorów będzie drogim rarytasem.
Zbiory oliwek są mniejsze o 35 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Zamiast ponad 450 tysięcy ton, tylko trzysta tysięcy. A ponieważ tylko 65 procent produkowanej z nich oliwy zasługuje na znak najwyższej jakości - tzw. extra vergine, czyli pierwszego tłoczenia - na jednego mieszkańca przypadnie tu zaledwie nieco ponad trzy kilogramy tego przysmaku, stanowiącego podstawę włoskiej kuchni. Będzie ona też o czterdzieści procent droższa niż przed rokiem. Od 10 euro za litr.
Producenci obawiają się, że włoski rynek "zalany" zostanie przez konkurencję z zagranicy. Nie można też wykluczyć, że na miejscu znajdzie się ktoś, kto do butelki z etykietą extra vergine wleje mniejwartościowy płyn, odpowiednio zabarwiony i ze sztucznym zapachem.
Czytaj więcej w Money.pl