W 2013 r. Grażyna Piotrowska-Oliwa straciła stanowisko prezesa PGNiG, odwołano też jej zastępcę Radosława Dudzińskiego. Powodem był zarzut, że nie uprzedzili rządu kierowanego przez Donalda Tuska o zamiarze podpisania polsko-rosyjskiego memorandum gazowego. Nie dostali także odprawy.
Po pięciu latach i długiej batalii w sądzie menedżerowie dostali zaległe pieniądze, których wraz z odsetkami uzbierało się łącznie 2 mln zł. Nie było jednak łatwo.
Z informacji "Pulsu Biznesu" wynika, że po ogłoszeniu wyroku sądu apelacyjnego z 7 sierpnia prawnicy Piotrowskiej-Oliwy i Dudzińskiego z wyrokiem zgłosili się do komornika i ten zablokował pieniądze na koncie PGNiG. Z kolei gazowa spółka złożyła w sądzie wniosek o zabezpieczenie powództwa i wstrzymanie egzekucji komorniczej, lecz na nic się to zdało.
Zobacz także: PGNiG chce uzyskiwać gaz z metanu. "Wiele nauczyliśmy się z łupków"
Chociaż Piotrowska-Oliwa wygrała przed sądem, nie uważa, że to koniec. Jak twierdzi, jej dobre imię jest uporczywie naruszane, co wciąż odbija się na jej działalności zawodowej. - Rozważam powództwo przeciwko osobom prywatnym, które to dobre imię naruszały - mówi dziennikowi menedżerka, która teraz jest prezesem operatora telekomunikacyjnego Virgin Mobile Polska.
Chodzi m.in. o Donalda Tuska i Piotra Woźniaka, obecnego prezesa PGNiG. Piotrowska-Oliwa uważa, że ich działania wobec niej odbierała jako stalking. Gazeta przypomina, że Tusk będąc premierem sugerował, że w słynnej aferze podsłuchowej maczali palce ludzie związani z sektorem gazowym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl