- Nie chcemy być państwem imigranckim - zaznaczył Victor Orban podczas wspólnego panelu premierów w Budapeszcie. - Nie poprzez migrację, a politykę rodzinną będziemy rozwiązywać problemy demograficzne. To co widzę w Europie, że powstają społeczeństwa migranckie, a tubylcy tracą poczucie, że to jest ich ojczyzna - tłumaczył Orban.
Victor Orban zaczął szczyt czwórki państw Grupy Wyszehradzkiej - Polski, Czech, Słowacji i Węgier. Premier Węgier w tej chwili jest przewodniczącym prezydencji w V4. W piątek od rana trwały rozmowy szefów rządów państw członkowskich. Money.pl jest w Budapeszcie.
- Czy mogliśmy przewidzieć, że "czwórka wyszehradzka" będzie miała taką pozycję? Taką siłę w Unii Europejskiej, takie wyniki gospodarcze? Wywalczyliśmy swoje miejsce pod słońcem. A jednocześnie jesteśmy krajami silnie zaprzyjaźnionymi. Wszyscy pielęgnują stosunki pomiędzy sobą. Wszyscy wspólnie cierpieliśmy, mamy jednakowe dziedzictwo - wyjaśniał.
- Na Wschodzie są takie słowa jak suwerenność, niezależność, Bóg, ojczyzna, rodzina, praca, honor, bezpieczeństwo, trzeźwy umysł. To nasze słownictwo. My się rozumiemy, jesteśmy zdolni do rozmów o skomplikowanych sprawach - podkreślał. Jednocześnie odniósł się do gospodarek pozostałych krajów. I Orban pochwalił wszystkich.
- Spójrzmy na wielkość handlu państw Grupy z Niemcami. To dobry punkt widzenia o sile krajów w Europie. Przewyższa o 55 proc. handel pomiędzy Francją a Niemcami. Jest dwa razy większy niż obrót z Brytyjczykami i trzy razy niż z Włochami. Nie musimy z szacunkiem, z ukłonem stać do kasy europejskiej. Mamy własne sukcesy - przekonywał.
Premier Węgier podkreślał, że to właśnie Grupa Wyszehradzka jest najszybciej rozwijającym się regionem w Unii Europejskiej. Zdaniem Orbana Europa musi na nowo postawić sobie cele na przyszłość. - My, Węgrzy, uważamy, że nie jest dobre pytanie, czy powinno być więcej czy mniej Europy. To nie powinny być stany zjednoczone Europy. Kompetencje trzeba oddać tam, gdzie to będzie najlepsze. Pytanie jest, czy Unia Europejska będzie mieć dobre jakościowo kierownictwo – tłumaczył.
W podobnym tonie w kwestii uchodźców wypowiedział się Robert Fico, premier Słowacji. – Nie jesteśmy czarną owcą w rodzinie, bo mamy inne zdanie. Jesteśmy suwerenni, niezależni. Wiemy, co jest ważne dla regionu i całej Unii Europejskiej. I bardzo bym się cieszył, gdyby w tym duchu można było oceniać pomysły dla Europy - mówił. - Ufam Unii Europejskiej, ufam przyjaźni Grupy Wyszehradzkiej - dodał.
- Głównym zadaniem jest zatrzymanie migrantów. To, co zrobić z tymi, którzy już przybyli to zadanie wtórne - kontynuował.
Jego zdaniem, to "ochrona granic jest najważniejsza". - Cieszę się, że grupa V4 ma podobne zdanie co do kryzysu migracyjnego. Należę do premierów, mogę jasno o tym mówić, że nie chcę, by w krajach chrześcijańskich tworzyły się wspólnoty muzułmańskie. Odrzucam to! To jest przeciwko naszym tradycjom, naszej kulturze - mówił Fico. Zaznaczył przy tym, że wszystkie kraje Grupy Wyszehradzkiej są solidarne.
- Musimy pomóc tym, którzy uciekają przed wojną. I jesteśmy w stanie im stworzyć bezpieczne otoczenie. Ale nie jest naszym zadaniem, żeby przyjmować gospodarczych migrantów - mówił.