Wtorkowe posiedzenie komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie odbędzie się bez udziału Hanny Gronkiewicz-Waltz. Prezydent stolicy po raz kolejny nie przyszła na komisję, mimo prawidłowo wręczonego wezwania.
[aktualizacja 12:21]
We wtorek odbywa się pierwsze tak zwane posiedzenie ogólne. Nie dotyczy ono zwrotu konkretnej nieruchomości, a całego problemu reprywatyzacji. Dzięki temu świadek może być pytany o zwroty różnych działek i budynków, bez konieczności wielokrotnego wzywania na posiedzenia dotyczące konkretnych adresów.
Początek posiedzenia upłynął na dyskusji, w jakim charakterze ma być wzywana i przesłuchiwana Gronkiewicz-Waltz. Część posłów zaproponowała, by stroną postępowania uczynić miasto stołeczne Warszawę, ale propozycja przepadła w głosowaniu.
- To, z czym spotykamy się dzisiaj, jest po prostu skandaliczne. Hanna Gronkiewicz-Waltz przez pół roku twierdziła, że nie może się stawić przed komisją, bo nie jest stroną postępowania. Kiedy komisja wzywa ją jako świadka, twierdzi, że nie może być świadkiem, bo jest stroną. To absurd jakiego dawno nie widzieliśmy - stwierdził jeden z członków komisji, Sebastian Kaleta.
Gronkiewicz-Waltz już wcześniej zapowiadała, że nie przyjdzie na wtorkowe posiedzenie komisji. Rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk mówił, że Waltz "nie będzie wspierała kampanii szefa komisji Patryka Jakiego". - Działania komisji weryfikacyjnej są niekonstytucyjne, ponadto wtorkowa rozprawa nie dotyczy żadnego adresu - mówił też rzecznik.
Na wtorkowe posiedzenie przyszła natomiast druga wezwana, przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska. Przewodniczący komisji Patryk Jaki pytał ją między innymi, ile razy podczas sesji rady Gronkiewicz-Waltz osobiście informowała o kwestiach dotyczących reprywatyzacji.
- Z tego, co widzę, osobiście informowała raz. Zwykle przychodzili jej pełnomocnicy - powiedziała Malinowska-Grupińska. - Raz w ciągu 12 lat sprawowania urzędu? - pytał Jaki. - Pani prezydent przysyłała zawsze osoby bardzo kompetentne - odpowiedziała przewodnicząca Rady Warszawy.
Dodała też, że Rada nie kontrolowała żadnej ze spraw dotyczących reprywatyzacji. Jaki zarzucił jej mówienie nieprawdy. - Rada kontrolowała reprywatyzację przy placu Defilad. Wprowadza pani komisję w błąd - powiedział przewodniczący komisji weryfikacyjnej.
Malinowska-Grupińska zaznaczała również, że zadaniem Rady jest zajmowanie się sytuacją mieszkańców Warszawy i nie można na Radę Miasta przerzucać odpowiedzialności w zakresie kontroli.
Do tej pory komisja nałożyła już na prezydent Warszawy kary na łączną kwotę 40 tys. zł. Prezydent Warszawy nie zamierza ani stawiać się przed komisją, ani też płacić kar, uważając je za nieuprawnione.
Od lutego komisja zyskała potężniejsze możliwości w karaniu osób, które nie stawiły się na posiedzenie. Teraz, jeśli wezwana osoba nie przyjdzie na komisję, dostanie 10 tys. zł kary. Za każde kolejne niestawiennictwo - już 30 tysięcy (wcześniej maksymalna jednorazowa kara wynosiła 3 tys. zł).
Może też zostać zatrzymana i doprowadzona przed komisję siłą, o ile tak zdecyduje prokurator okręgowy.
Komisja może też nałożyć nawet milion złotych na osobę, "która dopuściła się pozaprawnych działań wobec danej nieruchomości".