Raport autorstwa Hanny Karp, wykładowcy szkoły medialnej ojca Rydzyka,dotyczy sposobu relacjonowania przez główne stacje telewizyjne wydarzeń w Sejmie i przed gmachem Parlamentu 16 grudnia 2016 r. Jednak ujrzał światło dzienne dopiero w lutym. W międzyczasie KRRiT zdążyła nałożyć na nadawcę TVN 1,48 mln zł kary, anastępnie wycofać się z tej decyzji.
Czego można dowiedzieć się z analizy? W opinii ekspertki Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, TVN24 złamał warunki koncesji. Argumentów podaje mnóstwo.
Przykładowo jej zdaniem "częsta ekspozycja zajść z policją, w tym częsta ekspozycja obrazów przemocy i towarzyszący im brak redakcyjnego komentarza narusza wypełnianie koncesji zobowiązującej nadawcę do rzetelnej informacji i bezstronnego komentarza" (we wszystkich cytatach zachowana została pisownia org. - red.). Kilkakrotnie zauważa, że stacja kontynuowała transmisję, choć policja podawała komunikaty, że demonstracja jest nielegalna.
"Emitowane przekazy nadto często kreują atmosferę społeczną syndromu oblężonej twierdzy" - wytyka Hanna Karp.
Nie podoba jej się również, jak TVN24 relacjonował wydarzenia, które nazywa "ekscesami wokół poseł prof. Krystyny Pawłowicz". "Kadr z policjantką prowadzącą za sobą poseł PiS Krystynę Pawłowicz, która pospiesznie podąża za funkcjonariuszką, w tle widać mężczyznę wylewającego zawartość z butelki w stronę poseł. Tumult zagłuszają okrzyki tłumu, skierowane w stronę poseł: "Będziesz siedzieć, będziesz siedzieć!". Policjantka i poseł przyspieszają, czują się wyraźnie zagrożone, kadr urywa się krzykiem: "Będziesz siedzieć!"" - relacjonuje Hanna Karp. W raporcie ten fragment doczekał się dodatkowego podkreślenia.
Pani ekspert krytykuje też "chaotyczne kadry" w których pokazano wydarzenia z tłumu przed Sejmem. Z drugiej strony statyczny obraz też budzi jej wątpliwości. "Kamery nieruchomo ustawione eksponują gmach Sejmu i tłum pod nim stojący, komentatorzy i reporterzy nie informują, na co faktycznie czekają, z czym związany jest nastrój wyczekiwania" - ocenia.
Stacji dostało się także za opinie wygłaszane przez gości. Z nazwiska wymieniono: prof. Radosława Markowskiego, prof. Magdalenę Środę, Jacka Żakowskiego, Tomasza Lisa i Piotra Stasińskiego.
Kilkakrotnie ekspertka wytyka dziennikarzom w studio brak komentarza do pokazywanych wydarzeń. "Pomija się milczeniem i nie podejmuje prób niuansowania narracji na przykład tezy o tym, iż demonstracja pod Sejmem była wcześniej zaplanowana i przygotowana" - pisze. Jej zdaniem wystąpienia polityków opozycji wymagały osobnego komentarza, ponieważ "mogły być odebrane jako nawołujące do przemocy".
"Przekazy stacji TVN24 można zakwalifikować do kategorii zagrożeń związanych przede wszystkim z bezpieczeństwem państwa, jego funkcjonariuszy oraz jego obywateli" - konkluduje autorka analizy.
Tymczasem po drugiej stronie Hanna Karp postawiła relacje przygotowane przez telewizję publiczną. Te - jej zdaniem - pokazywały wydarzenia pod Sejmem i w samym gmachu "bez zbędnej sensacji, podpierając merytoryczną informacją".
"Dzięki temu odbiorca przekazu przygotowanego według dobrego modelu informacyjnego dziennikarstwa znajduje odpowiedzi na pytania nie tylko, co i gdzie się zdarzyło, ale także dlaczego? Występują także przekazy z elementami dziennikarstwa dociekliwego" - chwali TVP Hanna Karp.