Po wielu latach Polska z kraju emigracyjnego stała się państwem, które jest celem imigrantów z sąsiednich terenów. Ta dobra z punktu widzenia gospodarki sytuacja ma też swoje ciemniejsze oblicze - wykorzystywanie imigrantów zarobkowych do prac, za które nie dostają wynagrodzenia.
Problem pracowników, którzy nie otrzymują wynagrodzenia za swoją pracę, był przez lata pokazywany w polskich mediach na przykładzie obywateli naszego kraju trafiających do "obozów pracy" na Zachodzie. Sytuacja zaczęła się zmieniać przed kilku laty i coraz częściej dowiadujemy się o firmach, które ściągają pracowników do Polski, a później nie regulują swoich zobowiązań wobec nich.
Jak donosi "Gazeta Wrocławska", jednym z takich przedsiębiorstw jest stołeczna firma Hinda Trading sp. z o.o., którą od sierpnia interesuje się Państwowa Inspekcja Pracy. Spółka zatrudnia pracowników budowlanych z Białorusi. I choć obiecywała wysokie wynagrodzenie, nie wypłaciła pieniędzy za wykonaną pracę.
- Przyjechałem tu w maju. Miałem dostawać 1000-1200 dolarów na miesiąc. Przez półtora miesiąca ja i trzech kolegów pracowaliśmy. Szef obiecywał wypłatę co dwa tygodnie, ale nie było jej. Zaczęliśmy się dopytywać, a on zwlekał - mówi w rozmowie z dziennikiem 36-letni Ilia. Po 300 złotych pracownikom firmy wypłacił mężczyzna, którego dom budowali, choć właściciel przedsiębiorstwa zainkasował wynagrodzenie za budowę.
Właścicielami firmy są Białorusini na stałe mieszkający w Warszawie. Przedsiębiorstwem zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy, do której zwrócił się inny pokrzywdzony pracownik. Sprawę bada także ambasada Białorusi oraz Fundacja Pod Parasolem Prawa.