Statek pasażerski "Adonia" z 700 pasażerami na pokładzie to pierwszy amerykański wycieczkowiec w Hawanie od późnych lat 70., kiedy to ówczesny prezydent USA Jimmy Carter zniósł restrykcje w podróżowaniu na Kubę. Ograniczenia zostały przywrócone, gdy skończył kadencję.
Wpłynięcie ogromnej jednostki oglądały setki pracowników portu i przechodniów; część gapiów wznosiła wiwaty.
Firma Fathom, armator statku, zapowiada dwa regularne rejsy w miesiącu ze Stanów Zjednoczonych na rządzoną przez komunistów wyspę i z powrotem.
Statek wypłynął w niedzielę z Miami, miasta uważanego - jak zauważyła agencja AFP - za "bastion emigracji kubańskiej w USA". W ocenie ekspertów regularne rejsy na wyspę zainteresują przede wszystkim przedstawicieli szacowanej na 2 mln osób diaspory kubańskiej w USA.
Uruchomienie stałego połączenia morskiego między USA a Kubą stało się możliwe po historycznej wizycie prezydenta USA Baracka Obamy na Kubie w marcu. Jeszcze przed tą wizytą USA złagodziły liczne restrykcje nałożone na Kubę od zerwania stosunków dyplomatycznych w 1961 r.
Wznowiono m.in. regularne połączenia lotnicze. Zniesiono część zakazów dot. handlu, biznesu oraz podróży na Kubę dla osób odwiedzających rodziny, dziennikarzy, sportowców i ludzi kultury. Ponadto zostały złagodzone przepisy dotyczące wymiany naukowej oraz współpracy w sferze edukacji i związanych z tym podróży na Kubę oraz do USA.
Wymiana turystyczna wciąż podlega ograniczeniom, które po stronie amerykańskiej może znieść tylko Kongres. Kubę mogą odwiedzać wyłącznie zorganizowane grupy wycieczkowe z USA.
USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Kubą za prezydentury Dwighta Eisenhowera w 1961 r. Była to reakcja na wzrost napięć w relacjach z rewolucyjnym rządem Fidela Castro. Wprowadzone przez Eisenhowera embargo na więzi handlowe z Kubą i oficjalne kontakty międzyludzkie było od tego czasu wielokrotnie zaostrzane przez amerykański Kongres.