W branży futerkowej na świecie wyprzedzają nas tylko Dania i Chiny.
Większość polskiej produkcji sprzedawana jest za granicą, a roczna wartość eksportu skór - głównie z norek - to dwa miliardy złotych rocznie.
Sukces związany jest z wysoką jakością skór, które kupują największe domy aukcyjne na świecie.
- Im wyższej jakości skóra, tym wyższa cena. Dlatego możemy szczycić się warunkami hodowli zwierząt gospodarskich w Polsce, a branża futerkowa jest tu absolutnym liderem - zapewnia Jacek Podgórski, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
Z badań Głównego Inspektoratu Weterynarii wynika m.in., że 98 proc. hodowli prowadzonych jest przez polskich rolników, czego nie można powiedzieć o żadnej innej branży rolniczej w naszym kraju.
W sumie na fermach i firmach z nimi kooperujących pracuje prawie 60 tysięcy osób. Hodowle powstają na obszarach, gdzie nie ma alternatywy dla tego rodzaju produkcji - to często byłe PGR-y, gdzie uprawa roślin na masową skalę jest niemożliwa - ze względu na słabe gleby.
Stąd lokalizacja ferm - na Zachodnim, Pomorzu, w Wielkopolsce, na Mazowszu czy Podkarpaciu.
Największe zagrożenie dla branży?
Pojawiające się polskim parlamencie pomysły, aby ze względów humanitarnych wprowadzić całkowity zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce.
Czy to możliwe? Czy takie zakazy wprowadzane są również w innych krajach? Czy możliwe jest pogodzenie interesów hodowców jak i obrońców praw zwierząt?
Zapraszamy do rozmowy wideo money.pl z Jackiem Podgórskim, dyrektorem Instytutu Gospodarki Rolnej.