Po informacji o odpisach, akcjonariusze Idea Banku zareagowali bardzo nerwowo. Przez pierwsze dwa dni tygodnia wyprzedawali akcje, a ich kurs zszedł do najniższego poziomu w historii. Czy ta sytuacja to alarm dla klientów banku? Postanowiliśmy to sprawdzić.
W poniedziałek i wtorek akcje Idea Banku spadły łącznie o 29 proc., osiągając historyczne minimum. Po informacji o nowych odpisach i rezerwach, które wejdą w straty banku giełda spanikowała. Panika skończyła się w środę i akcje zaczęły odbijać od dna (w chwili pisania artykułu rosną o 2 proc.). Giełda giełdą, ale czy cała sytuacja oznacza, że bank ma poważne problemy, a ludzie trzymający tam depozyty powinni się zacząć obawiać?
Przez odpisy wartość firmy według jej własnych wyliczeń spadnie łącznie o około 289 mln zł. To równowartość skonsolidowanych zysków netto, jakie Idea Bank miał na przestrzeni sześciu poprzednich kwartałów.
Notowania akcji Idea Banku w ostatnim tygodniu src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1534330433&de=1534950600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=IDA&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Czy to jednak zagraża istnieniu samej instytucji? Tego stara się normalnie pilnować Komisja Nadzoru Finansowego. By pieniądze osób, które złożyły w banku depozyt były bezpieczne, bank musi spełniać pewne reguły ostrożnościowe. Te nakazują utrzymywanie określonych funduszów własnych.
Z podanego w piątek komunikatu wynika, że Idea Bank nie spełnia tylko wymogu współczynnika TCR. Ten obrazuje relację funduszy własnych do aktywów ważonych ryzykiem.
Potrzebne 80 mln zł
Według mocno ostrożnych wymogów KNF (dużo ostrzejszych niż wymagania unijne), współczynnik powinien wynosić 13,5 proc. Tymczasem po odpisach w Idea Banku będzie to 12,875 proc. Według naszych wyliczeń, bazujących na danych banku z końca marca, żeby spełnić te wymogi, wystarczy podwyższenie kapitału o 80 mln zł lub odpowiednie zmniejszenie aktywów ważonych ryzykiem.
Gdyby założyć, że bank będzie podwyższał kapitał, to do tego celu potrzebna byłaby emisja akcji, lub zatrzymanie zysków (czyt. niepłacenie dywidendy) przez kolejne najwyżej półtora roku.
„Najwyżej”, bo wspomniane półtora roku oszacowaliśmy zakładając, że zyski skonsolidowane banku będą tak niskie jak w czwartym kwartale ub. roku i pierwszym bieżącego, czyli poniżej 20 mln zł kwartalnie. To jednak najniższe zyski w historii grupy Idea Banku, więc można oczekiwać poprawy, czyli skrócenia czasu oczekiwania na zebranie odpowiedniej kwoty.
Metoda pośrednia
Bank za temat prawdopodobnie weźmie się też od trochę innej strony. Zamiast emitować akcje zmniejszy aktywa ważone ryzykiem. Te wystarczyłoby zredukować o 600 mln zł, by osiągnąć ten sam efekt, czyli spełnić wymagania KNF.
- Aby osiągnąć wymagane wskaźniki, bank planuje m.in. sekurytyzację części portfela kredytowego (czyt. wyemituje papiery wartościowe pod zastaw tych kredytów - red.), co zmniejszy obciążenia kapitałowe - podało biuro prasowe Idea Banku. - Bank w kolejnych kwartałach powinien generować zyski, które dodatkowo będą uzupełniały kapitał - dodano.
Z przesłanych informacji wynika, że dodatkowy kapitał powinien być uzupełniony długiem podporządkowanym.
- Zakładamy większą emisję obligacji podporządkowanych o wartości około 300 mln zł w przyszłym roku. Taka skala emisji obligacji nie wynika tylko z potrzeb kapitałowych, ale także zapadania części dotychczasowych obligacji - podał bank.
Sposobem na spełnienie wymagań raczej nie będzie połączenie z Getin Noble Bankiem, bo ten wymagań kapitałowych nie spełnia. Takie plany jednak są. 1 sierpnia Idea Bank poinformował, że zawarł z GNB umowę w sprawie współpracy przy analizie i przygotowaniu ewentualnego połączenia banków.
17 lipca bank otrzymał od swojego głównego akcjonariusza Leszka Czarneckiego informację, że z uwagi na postępującą konsolidację polskiego sektora bankowego oraz rosnące wymagania regulacyjne rozważa on opcje konsolidacyjne obejmujące Idea Bank, Getin Noble Bank i inne podmioty znajdujące się w ich grupach kapitałowych.
Rosnące złe kredyty
To, czego mogliby się obawiać deponenci w Idea Banku to głównie pogorszenie się udziału złych kredytów. Ich poziom wynosił na koniec pierwszego kwartału 8,9 proc. całego portfela kredytowego i był wyższy o 0,6 pkt. proc. niż na koniec ub. roku. To 1,6 mld zł kredytów, na które nie zrobiono jeszcze odpisów, czyli nie zostały wpisane w straty banku.
Nie jest to poziom niski, porównując do największych banków w Polsce. Ale pamiętać trzeba, że bank ma swoją specyfikę, działając głównie w branży małych przedsiębiorstw, gdzie nie tylko ryzyko, ale i marże na produktach są wyższe. 8,9 proc. nie jest w tej sytuacji poziomem alarmowym. Co innego gdyby wskaźnik w przyszłych kwartałach rósł. Temu trzeba się przyglądać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl