Judasz Iskariota - syn Szymona był swego rodzaju ministrem finansów w gronie dwunastu apostołów. To jemu powierzono wspólne pieniądze. To on miał dbać o dobro całej grupy. Jego wybrał Jezus, jemu powierzał zadanie robienia zakupów na wspólne wieczerze. Jeden z badaczy sugeruje nawet, że Judasz mógł zostać świętym i współczesnym patronem bankierów i finansistów. Ale zdradził. I tym samym dosyć mocno nabrudził sobie w ewentualnym CV. Zdradził za 30 srebrników. Czyli właściwie za ile?
Wydanie na śmierć nauczyciela, a przede wszystkim - według kilku miliardów chrześcijan - Syna Bożego warte było... średnią pensję w Cesarstwie Rzymskim.
Tajemnica Judasza
- Wbrew pozorom do dziś określenie, ile warte było judaszowe 30 srebrników, nie jest łatwe. Najprawdopodobniej Judasz otrzymał 30 srebrnych denarów, które dziś byłyby warte w okolicach 10 - 12 tys. zł, czyli ówczesną "średnią płacę" - tłumaczy w rozmowie z money.pl prof. Piotr Dyczek, kierownik Ośrodka Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Zaznacza jednak, że to tylko szacunki. - A te zawsze są obarczone ryzykiem błędu - dodaje.
Dlaczego określenie wartości 30 monet jest problemem? Jak tłumaczy prof. Dyczek, żadna z czterech Ewangelii zdrady Judasza nie opisuje przez pryzmat finansowy. I skoro kwestią sporną jest nawet sposób śmierci Judasza, to nie sposób się dziwić, że jego zapłata owiana jest tajemnica. Ewangeliści skupiali się na tragicznym sądzie wobec Jezusa, a nie detalach kursowych.
- Przeliczanie wartości antycznych monet zależy od wielu czynników, m.in. wartości kruszcu, relacji cen antycznych, ale też przyjętego kursu wewnętrznego poszczególnych nominałów dla danego regionu. Kursy teoretycznie ustalane były na sztywno, ale zależnie od prowincji czy wielkości miasta mogły się one różnić. A przecież Cesarstwo Rzymskie było ogromne, ekonomia działała tam każdego dnia. Jednocześnie wiele zależy od przyjętych średnich cen - dodaje prof. Dyczek.
I tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Bo życie w Cesarstwie Rzymskim do najtańszych nie należało. Żeby lepiej zrozumieć wartość srebrników/denarów, warto poznać ceny podstawowych produktów. A te znaczenie obiegały od dzisiejszych.
- Krawiec za uszycie szaty życzył sobie nawet równowartość 6 tys. zł. Za sandały pierwszej jakości szewc mógł spokojnie żądać nawet równowartości 12 tys. zł. I miał klientów. Szacuje się, że pół kilograma chleba kosztowało około 8 zł, wino nawet do 30 zł. Bilet do łaźni kilka złotych, nie więcej niż dzisiejszy bilet na komunikację miejską. Na tym jednak niskie ceny się kończą - opowiada prof. Dyczek.
To i tak taniocha. Mięso wołowe warte było w przeliczeniu ponad 1 tys. zł. Ale nie cały wół, tylko jego kilogramowa część. Wieprzowina była jeszcze droższa, jej cena to współczesne 1,5 tys. zł. Gęś mogła być warta prawie 100 tys. zł. Królik wart był 600 denarów, czyli 70 tys. zł.
- Mięsa te były więc warte więcej niż złoty pierścień. Drogie były również owoce i warzywa. Nie było łatwo je uprawiać, więc jabłka i brzoskwinie po dzisiejszych cenach kosztowałyby po kilkadziesiąt złotych - przekonuje.
Dlaczego było tak drogo? Bo niewiele było. Do życia wystarczało tylko kilka produktów: głównie chleb, oliwa, czasami figi. - Dziś dieta śródziemnomorska kojarzy nam się z mnogością owoców i warzyw. Ale Starożytni tak nie jedli. Państwo obywatelom Cesarstwa, czyli tylko co czwartemu mieszkańcowi regionu opanowanego przez Rzymian, rozdawało te produkty za darmo. I tym też wpływało na ceny. Reszty było mało, plony niszczyły szkodniki - opowiada Dyczek.
Dużo płacisz, mało zarabiasz
Żeby lepiej zrozumieć te czasy i możliwości finansowe Judasza trzeba poznać też wynagrodzenia. Jak wyjaśnia prof. Dyczek, w czasach Chrystusa rzemieślnicy tacy jak murarze, cieśla a również piekarze zarabiali około 6 tys. zł miesięcznie. Dla porównania sprzątacz kloak mógł liczyć na połowę tego wynagrodzenia, czyli około 3 tys. zł. Na zdecydowanie innym poziomie był malarz fresków, który mógł liczyć nawet na równowartość dzisiejszych 18 tys. zł. Nieco mniej zarabiał również nauczyciel, ale tutaj zarobek uzależniony był od liczy uczniów. Im więcej, tym lepiej.
- Kim był Judasz? Wprost tego nie wiemy. Najpewniej jednak wywodził się z rybaków i biedoty. Ale nawet z tej perspektywy trzeba otwarcie przyznać, że wydanie Jezusa dla Judasza nie było zbyt opłacalne. Młodzież powiedziałaby, że szaleństwa nie ma i to chyba doskonale oddaje wartość srebrników. Tym bardziej, że w Ewangelii pojawiają się zapisy o ogromnych kwotach - przekonuje profesor Dyczek.
I tu mógłby skończyć się ten materiał. Ale... pojawia się duże "ale". Bo Judasz mógł wcale nie dostać 30 srebrnych denarów - jak można sądzić. Mógł dostać żydowskie szekle. A to całkowicie zmienia postać rzeczy. Profesor Dyczek przekonuje, że biorąc pod uwagę Ewangelię i trwanie przy zasadzie, by "cesarzowi oddać to, co cesarskie" bardziej prawdopodobne są właśnie denary. Ale sam mówi, że wykluczyć niczego nie można, bo dowodów jednoznacznych nie ma.
- Jest możliwy i inny wariant, że 30 srebrników to 30 szekli, czyli srebrnych monet wybijanych na tym obszarze m.in. przez Tyr. Za czasów Chrystusa najczęściej ludzie posługiwali się trzema rodzajami pieniądza: złotym aureusem, srebrnym denarem oraz brązowym sestercem. Przelicznik między nimi ustalony był na sztywno. Do mniej więcej III wieku 1 aureus był wart 25 denarów, a 1 denar dokładnie 4 sestercje. Ale nominałów pośrednich było o wiele więcej. Na prowincji kursy były tez inne. Jeśli spojrzeć z tej perspektywy to 30 srebrników/szekli odpowiadałoby czterem miesięcznym pensjom robotnika, pracującego np. w polu od świtu do nocy - przekonuje.
Odszkodowanie, cmentarz i cena zboża
A zupełnie inne przeliczniki w swojej analizie stosuje dr Jerzy Kropiwnicki. To polityk oraz były prezydent Łodzi, ekonomista i... obecny członek Rady Polityki Pieniężnej. Dziesięć lat temu przyglądał się sprawie srebrników Judasza. Jego pracę na ten temat wciąż można znaleźć. Gdy pytamy go o sprawę, to momentalnie zaczyna się śmiać.
- Faktycznie dekadę temu przygotowałem taki materiał na jedną z konferencji. Na sali byli głównie przedstawiciele duchowieństwa i bardzo ciepło przyjęli takie wyliczenia - opowiada. Dlaczego się zajął tematem? - Któregoś dnia po prostu dłużej o tym pomyślałem. I już nie mogłem przestać - śmieje się.
Dr Kropiwnicki podszedł do sprawy inaczej niż prof. Dyczek. Ale żaden z badających ten temat nie twierdzi, że ma monopol na prawdę.
Według analizy dr Kropownickiego 30 srebrników może być warte od kilkudziesięciu złotych do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Skąd rozbieżność? Kropiwnicki przyjął kilka założeń i różnych przeliczników.
Pierwsza to próba oszacowania zawartości srebra w monecie. Z jego analizy wynika, że jeden szekel mógł ważyć od 8 do 16 gramów srebra. W tym układzie - biorąc współczesną wartość srebra - Judasz zdradziłby za niewiele mniej niż tysiąc złotych. Dr Kropiwnicki nie uwzględnia tutaj jednak parytetu siły waluty, a jedynie wartość srebra. I to wiele może zmieniać, co sam przyznaje.
Zobacz także: Majonezowa mapa Polski. Globalny gigant poległ na naszym rynku, wolimy lokalnych producentów
Inna perspektywa? - Suma, jaką wypłacono Judaszowi, nie była przypadkowa. Była ona równa "cenie krwi". To było odszkodowanie, jakie posiadacz woła powinien wypłacić właścicielowi niewolnika przypadkowo zabitego przez to zwierzę. Taką cenę wyznaczała Księga Wyjścia - mówi dr Kropwinicki w rozmowie z money.pl. Za niewiele większą sumę dorosły mężczyzna mógł się wykupić ze ślubów złożonych kapłanom.
Jak przeliczyć to na dzisiejsze pieniądze? Przecież targów niewolników nie ma. Dr Kropiwnicki wziął więc pod uwagę wartość sumy ubezpieczenia NNW dla kilku polis. Zgon w ubezpieczeniach wyceniany jest nawet do 200 tys. zł (w zależności od ubezpieczenia). Dziesięć lat temu ekonomista brał pod uwagę widełki od kilkunastu do 70 tys. zł.
Inna możliwość? Odniesienie do cen jęczmienia. Pojawia się jednak pewien problem. Wiadomo, ile warte był chomer (miara) jęczmienia. Ale niektóre zachowane dokumenty mówią, że chomer ważył dokładnie tyle, ile osioł był w stanie donieść. Dr Kropiwnicki szacuje, że w takim układzie 30 srebrników było warte od 100 do 400 zł.
- I ja bym skłaniał się właśnie ku takiej, bardzo niskiej wartości 30 srebrników. Judasz zdradził za niewielką kwotę - przekonuje. Jedną z jego propozycji jest porównanie 30 srebrników do kwoty, którą dostawali... agenci SB za donoszenie lub dzisiejsi tajni agenci policji. W tym pierwszym wypadku to suma 6,5 tys. zł. W tym drugim to o kilka tysięcy więcej.
Dla Kropiwnickiego przykładem jest TW Wacław. Pisze w swojej analizie tak: Był znanym w Łodzi działaczem opozycji anty-PRLowskiej oraz doradcą i działaczem NSZZ "Solidarność". Po latach wyszła na jaw inna jego rola, służebna wobec SB. W dokumentach, będących w posiadaniu IPN, znajduje się "Teczka pracy Wacława".
Judasz inwestorem?
A może Judasz był pomysłowym inwestorem? Za jego srebrniki kupiono działkę zwaną "Polem Garncarza" w Dolinie Hinnon (Gehenny) i przeznaczono ją na cmentarz dla innowierców zmarłych w Jerozolimie. Dziś stoi tam grecki kościół św. Onufrego. Działka ma mniej więcej 400 metrów kwadratowych - jak wynika z wyliczeń dr. Kropiwnickiego. On sam porównał cmentarz do działki, którą kupował jako prezydent Łodzi na ten sam cel. Wynik? Kilkanaście tysięcy złotych.
Ale zdrada może być warta więcej.
Średnia cena metra kwadratowego w najlepszych dzielnicach Jerozolimy sięga w tej chwili 17 tys. dolarów. Zakładając, że cmentarz i kościół z perspektywy inwestora są warte mniej (50 proc. ceny), miejsce to może być warte nawet 3,5 mln dolarów. Jest tylko jeden problem, na który zwraca uwagę prof. Dyczek. W świecie Żydów i Arabów cmentarze dla obcokrajowców nie cieszą się żadnym zainteresowaniem. Teoretyczna cena pozostaje tylko na papierze.