Jak pisaliśmy na money.pl, Polski Fundusz Rozwoju odkupił ponad 99 proc. akcji Polskich Kolei Linowych. Sprzedającym był fundusz Mid Europa Partners, który dokonał transakcji przy pomocy swojej spółki zależnej – Altura Sarl z siedzibą w Luksemburgu. Reszta akcji trafiła do gmin z Podhala.
Spółka PKL trafiła w prywatne ręce pięć lat temu. Głównym udziałowcem stał się fundusz, który inwestował w takie marki jak Żabka, Lux Med, Allegro i Hortex. Tamta transakcja wyniosła 215 mln zł. W międzyczasie wartość przedsiębiorstwa wzrosła o szacowaną na 60 mln złotych kolej na Jaworzynę Krynicką.
Inwestor milczy
Nowi nabywcy tłumaczą, że inwestycja ma charakter długoterminowy. Polski Fundusz Rozwoju nie wykluczył, że poszuka inwestora branżowego, a sam z czasem stanie się udziałowcem mniejszościowym. Prezes PFR, Paweł Borys nie ujawnił jednak kwoty transakcji. Taki sam komunikat dostaliśmy od Mid Europa Partners.
- Ze względu na zapisy umowy nie możemy komentować ceny, natomiast sam fakt, że doszło do transakcji oznacza, że jest ona satysfakcjonująca dla obu stron – powiedział money.pl Filip Dutkowski z biura prasowego funduszu.
W mediach ruszyła giełda kwot, za ile PFR mógł odkupić inwestycję. Przypomnijmy, że latem pojawiła się informacja o ofercie na ponad pół mld złotych. Dokładnie 524 mln zł. Oferent nie był znany, ale ostatecznie się wycofał. Czy to możliwe, aby wartość PKL była dziś równie wysoka?
Ile firma jest warta
- Są trzy najważniejsze metody wyceny przedsiębiorstwa. Pierwsza to metoda księgowa. Wycenia się wartość spółki na podstawie kapitałów własnych, czyli po prostu bilansu. Druga to skorygowane aktywa netto. Przychodzi biegły rewident i wycenia majątek firmy. Następnie od aktywów odejmuje się zobowiązania spółki. Trzecia to wartość dochodowa, czyli to, ile firma może być warta w przyszłości - tłumaczył money.pl Łukasz Zarzycki, dyrektor działu audytu w GLC.
Ostatnie sprawozdanie PKL pochodzi z 2015 roku. Wynika z niego, że przychody spółki z działalności operacyjnej wyniosły ponad 122 mln zł. Jednocześnie strata netto wyniosła 22,5 mln zł. Strata na działalności operacyjnej to z kolei 5 mln zł. Na uwagę zwracają jednak przepływy pieniężne, czyli 15 mln zł.
350-400 mln zł
- Kolej linowa to biznes podobny do autostrady. Nakłady są duże, zwrot musi być rozłożony na lata, a liczba klientów będzie mniej więcej stała – wyjaśnia money.pl dr Rafał Cieślik z Wydziału Zarządzania UW.
Jak dodaje: - PKL ma spory majątek. Gdyby założyć, że do tego przypływy pieniężne utrzymają się na poziomie 15 mln zł, to transakcja wynosząca od 350 do 400 mln zł byłaby ekonomicznie uzasadniona. Przy 500 mln zł inwestor mógłby kręcić nosem. Pytanie, czy polski rząd wydał za dużo, czy fundusz wziął za mało – tłumaczy dr Rafał Cieślik.
Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk mówił w RMF FM, że wynegocjowana kwota była dobra, ale dokładnych liczb – jak twierdził – nie zna. Urzędnik przyznał jednocześnie, że Polska odzyskała ważny symbol – kolejkę na Kasprowy.
Podobnego zdania są górale. Małopolski radny Jan Pinczura powiedział money.pl, że brane pod uwagę były różne warianty odkupienia PKL-u. Między innymi taki, aby spółkę odzyskały samorządy. Nie udało się. Cel był jeden: spółka ma wrócić do polskich rąk.
- Czy ktoś się pytał, co powstało za 215 mln zł, gdy sprzedawano PKL? Nikt. A dziś ludzie się martwią, ile PFR zapłacił. Ja nie wiem, ile to było. W grudniu się wszystkiego dowiemy. Jestem pewien, że nie przepłacił. A jeżeli cena okazała się wysoka, to i tak warto było ją zapłacić – tłumaczył radny Pinczura.
Zgodę na transakcję musi jeszcze wydać Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl