O tym, czy lepiej inwestować w fundusze czy trzymać pieniądze na lokatach eksperci rozpisują się od lat. Bez względu na to, jaka jest aktualnie koniunktura na rynku, dochodzą zawsze do podobnych wniosków – najlepiej część pieniędzy wpłacić na lokatę, a za część kupić jednostki uczestnictwa funduszy. To pozwoli na ochronę kapitału a to drugie – da szanse na zarobek nieco bardziej wyrastający ponad poziom inflacji.
Po co zatem po raz kolejny rozważać ten temat? Przeciętne oprocentowanie lokat we wrześniu, według analiz Open Finance, wyniosło 1,74 proc. Inflacja to 1,8 procent, a – jeśli ufać w prognozy NBP, we wrześniu 2019 ma wynieść 2,8 proc. Jeśli więc ktoś dziś założyłby roczną lokatę to za 12 miesięcy straci około 1 proc. względem wzrostu cen.
Zmienić to może nowa oferta TFI PZU. Ma być początkiem rewolucji, która przyciągnie także osoby lokujące obecnie swoje pieniądze w depozytach bankowych, albo po prostu trzymające pieniądze w domu. Oferta inPZU (tak nazywa się platforma do inwestowania znajdująca się pod adresem inPZU.pl) jest o tyle atrakcyjna, że klient ma możliwość inwestowania w prosty sposób w przejrzyście skonstruowane produkty, dodatkowo z bardzo niską (0,5 proc.) jedną opłatą za zarządzanie.
Nisko, coraz niżej, czyli lokaty dziś i jutro
Co dziś oferuje rynek lokat, czyli do czego będziemy porównywać nowe fundusze PZU? Jeśli chodzi o oferty depozytów rocznych to – jak już wspomniano – średnia to 1,74 procent. To oznacza, że za każde 1000 złotych wpłacone na taki depozyt po roku dostaniemy tylko 17,40 złotych, a po odliczeniu podatku belki tylko 14 złotych 9 groszy... Niewiele, szczególnie, że w tym czasie inflacja ma wzrosnąć do 2,8 proc. z obecnych 1,8 proc. A nawet jeśliby – teoretycznie – pozostała na obecnym poziomie, czyli 1,8 procent, to zysk na takiej lokacie będzie i tak niższy niż wzrost cen w gospodarce.
Zyski z lokat można zwiększyć poprzez aktywne poszukiwanie promocji i ciągłe przenoszenie pieniędzy z banku do banku. Przyjrzymy się ofertom lokat trzymiesięcznych, bo one będą dobrym punktem wyjścia do dalszych rozważań i porównania z nowymi funduszami TFI PZU.
Można znaleźć na rynku depozyty oprocentowane nawet 4 procent w stosunku rocznym, ale nie jest to tak atrakcyjne, jak wygląda na pierwszy rzut oka, bo:
- oprocentowanie jest przedstawiane w skali roku, ale lokata trwa tylko 3 miesiące. To oznacza, że realnie po tym czasie zarobimy maksymalnie 1 proc. (przy lokacie promocyjnej 4 proc.) albo sporo mniej (np. 0,35 proc. przy oprocentowaniu nominalnym 1,4 proc. czyli standardowej lokacie „poza promocją”)
- po wygaśnięciu takiej promocyjnej lokaty albo zgadzamy się na obniżenie oprocentowania albo musimy szukać ekstra-ofert gdzie indziej
- zwykle trzeba dodatkowo założyć konto w danym banku lub spełnić inne warunki, które gwarantują bankowi, że z tak atrakcyjnej (nominalnie) oferty skorzystamy tylko raz
- nawet jeśli mamy czas i ochotę na przeszukiwanie rynku co kwartał to musimy pamiętać, że po zakończonej lokacie bank (w imieniu fiskusa) pobierze od nas podatek od zysków kapitałowych. Czyli 19 procent od tych z takim trudem wyszukanych 3 czy 4 procent.
Żeby wycisnąć z rynku lokat co się da trzeba się więc dość mocno zaangażować. Dodatkowo – w końcu skończą nam się banki i nie będziemy już mogli korzystać z promocji jako nowy klient (lub pod innymi warunkami). Wtedy wracamy do podstawowych ofert, z których najlepsze (w klasyfikacji trzymiesięcznej) to około 1,4 proc. (po odliczeniu podatku wychodzi ok. 1,2 proc).
Fundusz oparty na indeksach, czyli jasno i prosto
Oferta inPZU to inwestycja w tak zwane fundusze pasywne, czy indeksowe. Co to oznacza? Każdy fundusz jest tak skonstruowany, żeby odpowiadał swoim składem określonym indeksom (np. giełdowym). Jeśli więc mamy fundusz oparty w stu procentach na WIG20, to oznacza, że zarządzający tym funduszem tak wydają pieniądze klientów, by mieć akcje tego indeksu w takiej proporcji w jakiej występują one na giełdzie. Ich praca sprowadza się więc do bieżącego sprawdzania, czy coś w indeksie się zmienia i odpowiedniego reagowania (kupowania lub sprzedawania). To oznacza, że stopa zwrotu z takiego funduszu odpowiada stopie zwrotu danego indeksu. Innymi słowy – jeśli w ciągu trzech miesięcy WIG20 urósł o 2 proc. to zainwestowane w oparty na nim fundusz środki przyniosły 2 procent zysku (minus opłata za zarządzanie i podatek Belki).
Bardzo często (i tak jest też w przypadku inPZU) fundusze są zbudowane w oparciu o więcej niż 1 indeks. Np. fundusz inPZU Akcje Polskie to w 70 procentach indeks WIG20, w 20 – mWIG40 i w 10 – stawka WIBID1M. Oparcie w 70 procentach o indeks 20 największych spółek oznacza, że 70 proc. wpłacanych przez klientów pieniędzy fundusz inwestuje właśnie akcje z tego indeksu. Taka sama zasada dotyczy 20 procent środków przeznaczonych na akcje 40 spółek indeksu mWIG40. Ostatnie 10 procent to nic innego jak inwestycja w depozyty rozliczane według ustalanej codziennie stopy pożyczki międzybankowej na 1 miesiąc.
Rola zarządzających nie jest więc specjalnie wymagająca, dlatego też fundusze indeksowe są tańsze niż fundusze aktywne. W ramach platformy możemy sobie sami (albo z pomocą wirtualnego asystenta) stworzyć portfel złożony z wybranych spośród sześciu (ma być więcej) stworzonych przez PZU funduszy indeksowych – każdy o innym poziomie ryzyka.
Jak sobie radzą fundusze inPZU
Nowe fundusze TFI PZU są notowane od niedawna. Na potrzeby porównania z lokatami sprawdzimy więc, jak sobie one radziły w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Oto krótkie podsumowanie:
- inPZU Inwestycji Ostrożnych –oparty o jednomiesięczną stopę WIBID – plus 0,44 proc.
- inPZU Obligacje Polskie – zbudowany na indeksie polskich obligacji Treasury BondSpot Poland – plus 0,92 proc.
- inPZU Obligacje Rynków Rozwiniętych – benchmarkiem jest indeks odzwierciedlający wyniki obligacji rynków rozwiniętych – JPMorgan GBI Global – minus 1,45 proc.
- inPZU Obligacje Rynków Wschodzących – oparty o indeks JPMorgan EMBI Global Diversified, który zawiera obligacje rynków wschodzących – plus 0,05 proc.
- inPZU Akcje Rynków Rozwiniętych – to w 90 procentach indeks MSCI World Indeks (akcji rynków rozwiniętych) oraz w 10 procentach o stawkę WIBID 1M – plus 4,99 proc.
- inPZU Akcje Polskie –założeniem jest stopa zwrotu takiej jak indeksu opartego w 70 procentach o indeks WIG20, w 20 procentach – mWIG40 i w 10 procentach – stawki WIBID 1M – plus 5,96 proc.
Aktualne notowania można zawsze sprawdzić na stronie inPZU.pl. W przeciwieństwie do lokat – stopa zwrotu z funduszu podlega wahaniom – im bardziej ryzykowne inwestycje tym większy zysk. W prezentowanych wynikach jest już uwzględniona opłata za zarządzanie.
Pamiętamy, ile można zarobić na trzymiesięcznej lokacie przy standardowym nominalnym oprocentowaniu 1,4 proc. rocznie? Realnie 0,35 procent (po tych trzech miesiącach), minus podatek. Przeliczmy teraz to wszystko na konkretne kwoty.
Fundusze (zwykle) wypadają lepiej
W fundusze inPZU można zainwestować minimalnie 100 złotych, ale przyjmijmy, że zainwestowaliśmy 1000 zł (bo niektóre lokaty mają nawet kilkusetzłotowe minima). Załóżmy też, że zainwestowaliśmy te pieniądze trzy miesiące temu. Drugi tysiąc ulokowaliśmy na standardowej lokacie (1,4 proc. nominalnego oprocentowania rocznie).
Po trzech miesiącach wypłacamy pieniądze z lokaty, bank odlicza jeszcze podatek belki i mamy „na czysto” 2, 83 zł. A fundusze inPZU? W dwóch przypadkach zyskujemy bardzo dużo – inPZU Akcje Rynków Rozwiniętych dadzą 40 zł czystego zysku, a inPZU Akcje Polskie – ponad 48 zł. Mniej, ale też lepiej niż na lokacie, zarobimy na inPZU Inwestycji Ostrożnych (zysk po odjęciu podatku 3,5 zł) oraz inPZU Obligacje Polskie (plus 7,5 zł). Tracimy na inPZU Obligacje Rynków Rozwiniętych (14 zł). Na funduszu inPZU Oblikacje Rynków Wschodzących zarabiamy gorzej niż na lokacie (tylko 0,5 zł).
Te dwa ostatnie fundusze są jednak przeznaczone do inwestowania znacznie dłuższego (36 lub 48 miesięcy), do tego zwykle w portfelu inwestycyjnym fundusze są ze sobą zmieszane, więc to, co stracimy na jednym możemy odrobić na drugim.
Ta elastyczność to kolejna przewaga inwestowania w takie instrumenty jak nowe produkty TFI PZU. Możemy – w zależności od własnych przewidywań lub opinii ekspertów rynkowych – dowolnie przerzucać pieniądze między funduszami i portfelami, a podatek od zysków płacimy i tak dopiero na koniec inwestycji, czyli przy umorzeniu jednostek.
Z lokatami tak się nie da – wycofanie środków w celu wpłacenia ich gdzieś indziej zwykle oznacza utratę wszystkich odsetek, a nawet jeśli nie – to konieczność zapłacenia podatku od wypłaconych zysków przy każdej takiej operacji.