Indie nie staną się częścią żadnej globalnej umowy, która daje prawo inwestorom podważać decyzje rządu przed międzynarodowym trybunałem – zaznaczyła w Davos minister handlu i przemysłu Nirmala Sitharaman – donosi The Economic Times.
Już w ubiegłym roku Indie zdecydowały o wypowiedzeniu 57 dwustronnych umów handlowych. W tym również z Polską. To przede wszystkim cios międzynarodowe korporacje.
– Nie podpiszemy porozumienia inwestycyjnego, dzięki któremu firmy mogą kwestionować rząd – podkreśliła minister Sitharaman podczas nieformalnego spotkania z ministrami Kanady i UE.
- Chodzi o to, aby korporacje nie wykorzystywały zapisów do blokowania lub zaskarżania decyzji rządów pozwami do ponadpaństwowych trybunałów arbitrażowych, ale wpierw dochodziły swoich praw na gruncie lokalnego prawa – tłumaczył w rozmowie z WP money Marcin Wojtalik, ekspert Instytutu Globalnej Odpowiedzialności. – To zmiana pozwalająca chronić zarówno własny rynek, jak i pieniądze obywateli, z których podatków wypłaca się przecież zasądzane kary finansowe.
Unia Europejska zdecydowała się podpisać taką umowę z Kanadą w październiku ubiegłego roku. Doprowadzenie do ratyfikacji CETA poprzedzały szeroko zakrojone protesty społeczne, o czym pisaliśmy niejednokrotnie w WP money.
- Chcą (Kanada i Unia przyp. red.), aby ten sam szablom rozstrzygania między inwestorami a państwem miał zastosowanie globalne. My go odrzucamy w całości – podkreśliła cytowana przez The Economic Times minister Indii.
Podczas nieformalnego spotkania ministrów w Davos podobne umowy handlowe zawierające mechanizm sądu arbitrażowego odrzuciły również Argentyna, Brazylia i Japonia.