W styczniu ceny były średnio o 1,9 proc. wyższe niż rok wcześniej. To oznacza drugi miesiąc spadku inflacji z 2,5 proc. odnotowanych w listopadzie - wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów tempo wzrostu cen w Polsce hamuje. Pierwszy raz od sierpnia wskaźnik inflacji spadł poniżej 2 proc. Wyniósł zgodnie z oczekiwaniami 1,9 proc. Miesiąc wcześniej ceny rosły 2,1 proc. w skali roku.
Tradycyjnie ceny najbardziej podbija żywność, która drożeje o 4,1 proc. w skali roku. Tylko w porównaniu z grudniem za jedzenie płaciliśmy średnio o 1,1 proc. więcej.
Podwyżki cen widoczne były w styczniu także w zakresie towarów i usług związanych z mieszkaniem i zdrowiem. W obu kategoriach inflacja wyniosła 1,7 proc. rok do roku.
Nie wszystko jednak drożeje. Od wielu miesięcy spadki cen obserwujemy w odzieży i obuwiu. W styczniu były przeciętnie o 4,3 proc. tańsze niż w styczniu 2017 roku. W porównaniu z grudniem 2017 ceny spadły o 3,8 proc.
Ulgę mogą odczuć też kierowcy. Ceny w transporcie (głównie odnośnie paliw) spadły w skali roku o 1,1 proc. i o 0,7 proc. w miesiąc.
- Styczniowy spadek inflacji jest w głównej mierze zasługą cen żywności, tj. bardzo wysokiej bazy statystycznej z ubiegłego roku, gdy silnie rosły ceny owoców i warzyw ze względu na zawirowania pogodowe na południu Europy - wskazują ekonomiści PKO BP.
Prognozują, że styczeń nie jest ostatnim miesiącem spadku inflacji. Uważają, że będzie nim luty, gdy inflacja spadnie do około 1,7-1,8 proc.
Na tym jednak kończą się dobre informacje. Od marca oczekiwany jest znowu wzrost inflacji, choć jego skala ma być ograniczona przez malejącą dynamikę cen żywności i ostatnie spadki cen paliw.
Ekonomiści podkreślają, że najnowsze dane są neutralne dla krajowej polityki pieniężnej. W związku z tym nie spodziewają się podwyżek stóp procentowych w Polsce wcześniej niż w 2019 roku.