We wrześniu średni poziom cen był o 2,2 proc. wyższy niż rok wcześniej - informuje Główny Urząd Statystyczny. To oznacza spory skok względem poprzedniego miesiąca, czego nie spodziewał się żaden z analityków. Wzrostowa tendencja jest niekorzystna nie tylko dlatego, że za te same produkty w sklepie płacimy więcej. Inflacja zjada też nasze oszczędności w banku.
Wskaźnik inflacji, opisujący zbiorczo zmiany cen towarów i usług konsumpcyjnych, wyniósł we wrześniu 2,2 proc. W takiej skali średnio wzrosły ceny na półkach sklepowych.
To spora niespodzianka, bo ekonomiści ankietowani przez ISBnews spodziewali się wyników w przedziale 1,9-2 proc. Miesiąc wcześniej statystyki wskazały na wzrost cen rzędu 1,8 proc.
Oczywiście w zakresie poszczególnych produktów i usług wygląda to nieco inaczej. Jak? Konkretne wyliczenia poznamy dopiero przy kolejnym raporcie GUS. Jego publikacja planowana jest na 12 października.
W porównaniu z sierpniem inflacja wyraźnie wzrosła. Wskaźnik poszedł w górę z 1,8 do 2,2 proc. To już trzeci miesiąc z rzędu, gdy obserwujemy przyspieszenie tempa wzrostu cen, co z punktu widzenia konsumentów może wzbudzać niepokój.
Inflacja w Polsce na przestrzeni ostatnich 3 lat src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1411992877&de=1506636000&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=inflacja&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) odnotowało nawet w tym miesiącu nasilenie oczekiwań inflacyjnych.
"Oczekiwania konsumentów na temat poziomu inflacji w najbliższych miesiącach zdecydowanie wzrosły. Już w ubiegłym miesiącu były podwyższone w stosunku do notowań sprzed paru miesięcy, jednak ich wzrost w sierpniowych badaniach był najsilniejszy od jesieni ubiegłego roku. Na zwiększone obawy konsumentów o ponowny wzrost inflacji znaczący wpływ miała zapewne drożejąca żywność a w szczególności wyższe ceny masła" - czytamy w raporcie BIEC.
W analizie eksperci wskazali, że przeważa liczba menedżerów planujących podnosić ceny nad tymi, którzy w najbliższym czasie chcą je obniżyć. W układzie branżowym podwyżki cen planowane są przede wszystkim w branży papierniczej, wśród producentów metali oraz producentów wyrobów skórzanych.
Inflacja sprawia, że z portfeli szybciej znikają pieniądze, ale nie tylko. Zjada ona także oszczędności, szczególnie te lokowane na niski procent. Według najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego średni poziom oprocentowania depozytów w bankach to w tej chwili 1,48 proc. To zdecydowanie mniej niż wynosi inflacja.
Okazuje się więc, że nie opłaca się trzymać pieniędzy w banku, bo choć nominalnie po roku zyskamy około 1,5 proc., to przy inflacji rzędu 2,2 proc., realnie stracimy 0,7 proc. Przykładowa para butów, która kosztuje w tej chwili 100 zł, za rok będzie kosztować 102,2 zł. Jeśli nie zdecydujemy się na ich zakup w tej chwili, za 12 miesięcy wyciągniemy z banku 101,22 zł (uwzględniając podatek Belki). Tym samym niewiele, ale jednak nam zabraknie.
Przy oszczędnościach rzędu kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych różnice te będą jeszcze bardziej widoczne. A wspomniane 1,5 proc. na lokacie to i tak nie mało. Wiele banków w ofercie bieżących depozytów daje zaledwie 0,5 proc. Tyle wynosi średnia tego typu produktów - podaje NBP.