Kamprad zmarł w swoim domu na południu Szwecji. Jak podała w oficjalnym komunikacie IKEA, założyciel firmy odszedł po krótkiej chorobie, otoczony przez bliskich. Dołączyła też zdjęcie swojego pierwszego szefa z synami.
Ingvar Kamprad z synami
Obraz tej sielanki psuje jednak fakt, że synowie miliardera stoczyli z nim brutalną walkę o jego majątek. Wszystko zaczęło się ponad trzydzieści lat temu. Od 1988 r. Kamprad nie pełni operacyjnej roli w koncernie, choć do końca życia wspierał zespół Ikei "radą i swoją energią".
Stąd zresztą bierze się częsty błąd w wycenie majątku Kamprada. Jeśli zsumuje się wartość rynkową grupy IKEA i doda do tego osobisty majątek Kamprada, to Szwed wyrasta na jednego z najbogatszych ludzi świata. W jednym z rankingów Kamprad okazał się bogatszy niż Bill Gates. Szwedzki tygodnik gospodarczy "Veckans Affaerer" szacował, że majątek osobisty założyciela Ikei osiągnął wartość 400 mld koron (43,5 mld euro).
Tymczasem Kamprad zarejestrował w 1982 r. w Holandii fundację, której przekazał zarządzanie swoim koncernem. Motywacja była jasna. Cała operacja miała na celu optymalizację podatkową, tym bardziej że Szwed objął stanowisko prezesa fundacji i zapewnił sobie część wpływów.
Byli menadżerowie zatrudnieni w Ikei napisali na ten temat książkę. Ujawnili, że Kamprad rejestrując fundację, pozostawił sobie potajemnie prawo do marki Ikea. Dzięki temu otrzymywał niewielki procent z dochodów firmy i przez ponad 30 lat uzbierał majątek szacowany na 20-30 miliardów koron szwedzkich (2,3-3,5 mld euro).
Nic dziwnego, że taki majątek rozpalił emocje jego synów. Tym bardziej że Kamprad słynął z przesadnej wręcz oszczędności. - Nie sądzę, żebym miał na sobie coś, czego nie kupiłem na pchlim targu. W ten sposób chcę dawać przykład - wyznał w jednym z wywiadów. Jeździł dwudziestoletnim Volvo, latał wyłącznie klasą ekonomiczną. W Szwecji źle widziana była jego wyprowadzka do Szwajcarii, gdzie płacił niższe - niż w ojczyźnie - podatki.
Peter, Jonas i Mathias - czyli synowie potentata - wynajęli drogich amerykańskich prawników i ruszyli do walki o część fortuny ojca. - Chłopcy otrzymali już wystarczająco dużo. Co chcą zrobić z tymi wszystkimi pieniędzmi? - miał według autorów książki dziwić się Kamprad. Ostatecznie batalię z synami przegrał. Miał to bardzo przeżyć.
Rodzina Kampradów nie komentowała tej sprawy, a sam założyciel Ikei niechętnie wypowiadał się dla mediów.
Johan Stenebo, były pracownik Kamprada, który również napisał o nim książkę, twierdził, że właściwie nikt nie wie, jaki jest majątek założyciela Ikei. Dzieje się tak dlatego, że Kamprad ma wykorzystywać prawne i księgowe sztuczki, by ukryć część dochodu.
- Jego majątek można porównać z fortuną Billa Gatesa, ale w przeciwieństwie do niego szef Ikei na działalność charytatywną przekazuje grosze - mówił w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". - Oczywiście powstaje pytanie, co stanie się z tymi pieniędzmi, kiedy Kamprad umrze. Moim zdaniem imperium przejmie Peter, najstarszy syn. Problem jednak w tym, że nie udźwignie takiego zadania - dodał.